"Tylko dla Kobiet"

by Anelim

Sam. Wreszcie. W pokoju, który należał do niego. Dom. Może wreszcie w nim jest?

Podszedł do wiszącego na ścianie ogromnego lustra. Nie mógł uwierzyć, że jest człowiekiem. Po tylu latach... Było to uczucie tak dziwne, ale i ogromnie przyjemne.

Spojrzał na swoje odbicie. Widział czyste, błękitne oczy; ciemnobrązowe włosy, skórę w naturalnym żywym odcieniu. Przeczesał dłonią grzywkę lekko zachodzącą na oczy i uśmiechnął się nieśmiało. Uniósł górną wargę i nie zauważył ani trochę wydłużonych kłów. Dziwnie go to ucieszyło.

Dotknął dolnej szczęki i brzucha. Jakiż głupi jestem, cieszę się z takich rzeczy, które dla wszystkich są zupełnie zwyczajne! Ha! Nawet się ich nie zauważa - są oczywiste.

Powoli zaczął zdejmować elementy złotej zbroi i umieszczać je na specjalnym manekinie obok zwierciadła. Został w czerwonym golfie, spodniach i butach . Usłyszał pukanie do drzwi. Odparł: proszę i po chwili został mu wniesiony gorący obiad i balia z parującą wodą. Podziękował za wszystko. Poczuł, jak burczy mu w brzuchu i aż go to rozśmieszyło. Usiadł do posiłku. Uniósł widelec i nóż i zaczął kroić mięso, a już sądził, że nie będzie umiał tego zrobić. Jak widać ciało doskonale pamiętało wszystkie odruchy. Zjadł cały przyniesiony mu posiłek. W ustach miał smak pieczonych ziemniaków, mięsa i warzyw. Jak ja mam znowu żywić się tylko krwią? przemknęło mu przez myśl.

Zdjął metalowe buty i odstawił je na bok. Akurat możliwość chodzenia bez obuwia jest wygodna, pomyślał. Wstał i ściągnął przez głowę golf. Odłożył go na oparcie krzesła. Spojrzał na swoje doskonale umięśnione ramiona i uśmiechnął się. Wreszcie wyglądam porządnie, pomyślał. Zapewne będąc człowiekiem robiłem na kobietach wrażenie, jednak wiem, że solennie dochowywałem przysięgi czystości. Sam aż zdziwił się swoimi myślami. Jestem samolubny, westchnął. I skąd na myśl przyszły mi kobiety? To chyba przez to ciało...

Zrzucił resztę ubrania i podszedł do bali. Każdy, kto by go teraz zobaczył zgodziłby się z pewnością z tym, że był on atrakcyjnym mężczyzną. Ciało wyrzeźbione jak u greckiego posągu, gra mięśni rysowała się pięknie pod skórą. Przystojna twarz, tajemnicze spojrzenie oczu w kolorze nieba i zniewalający uśmiech. Wysoki, inteligentny i świetnie władający mieczem. Niewątpliwie prawdą było to, że kobiety mdlały na jego widok, jednakże on był kapłanem złożonym ślubami czystości. Poza tym wtedy i tak liczyła się dla niego tylko zemsta...

Powoli wszedł do wody rozkoszując się ciepłem ogarniającym jego ciało kawałek po kawałku. Zanurzył się po szyję i oparł o ściankę. Westchnął w pełni usatysfakcjonowany. Jak on może myśleć o zrezygnowaniu z takiego życia? Ludzie nie wiedzą nawet jakie szczęście jest im dane, móc przeżywać takie przyjemności. Było tak gorąco, że pot skroplił mu się na czole i lekko wystających z wody barkach. Zanurzył się po czubek wody. Wypłynął szybko gwałtownie kaszląc. W swoim niebieskim ciele pod wodą mógł zachowywać się swobodnie, zapomniał że teraz musi oddychać jak każdy... Sięgnął po mydło leżące na stołeczku przy bali. Namydlił się cały z myślą, że już może nigdy więcej nie będzie mu to dane. Chociaż... gdy uodporni się na wodę to czemu nie?

Policzki miał zaróżowione, a na rzęsach zdążyły osiąść pojedyncze kropelki wody gdy układając wspomnienia zagłębiał się w swoją duszę. Kiedy woda zaczęła robić się chłodna pośpiesznie wyszedł, wytarł się i założywszy luźne ubranie położył do łóżka. Jutro na pewno ktoś to sprzątnie, przemknęło mu przez myśl gdy już prawie zasypiał zupełnie nieświadomy tego co wydarzy się następnego dnia...