Widać salę tronową Kaina, w której połamane Filary są w centrum, a Filar Równowagi służy mu za tron, w którym teraz zasiada. Na podwyższeniu, na którym stoją zgromadziło się również pięciu jego generałów - Turel, Dumah, Rahab, Zephon i Melchiah.
Raziel V.O.: Kain jest niczym bóg. Klany opowiadają o nim legendy. Garstka zna prawdę. Był niegdyś śmiertelnikiem - jak my wszyscy. Jednakże... jego pogarda dla ludzkości skłoniła go do stworzenia mnie i mych braci...
Do sali wchodzi szósty, najstarszy i zarazem najsilniejszy syn Kaina.
Raziel V.O.: Jestem Raziel, jego pierworodny, pierwszy porucznik. U zarania imperium stałem wraz ze swymi braćmi u boku Kaina. Służyłem mu przez milenium. W miarę upływu czasu stawaliśmy się mniej ludzcy, a bardziej... boscy. Kain wchodził w stan przemiany i wychodził z niego z nowym darem. Kilka lat po naszym panu i my ewoluowaliśmy. Do czasu aż dostąpiłem zaszczytu przewyższenia mego mistrza.
Raziel staje pośrodku podwyższenia, klęka na jedno kolano i pokazuje wszystkim zebranym swój najnowszy dar - skrzydła.
Raziel V.O.: Otrzymałem za to nowy rodzaj nagrody...
Kain wstaje z tronu i podchodzi do swego syna, który się podniósł. Obszedł go wkoło, by obejrzeć jego dar. Przystanął z tyłu i dotknął delikatnie skrzydeł. Raziel wyszczerzył zęby, ale się nie ruszył. Po chwili jednak, Kain wyrwał je Razielowi, który upadł na podłogę i już się nie podniósł.
Raziel V.O.: agonię...
Z Kainem na czele, Turel i Dumah zawlekli Raziela nad Jezioro Umarłych - wiecznie wirującą otchłań.
Raziel V.O.: Był tylko jeden możliwy wynik - me wieczne potępienie. Ja, Raziel, miałem cierpieć los zdrajców i słabych; wiecznie płonąc w czeluściach Jeziora Umarłych...
Kain przyklęknął na skale wdzierającej się w Jezioro i spojrzał w dół. Potem wstał i odwrócił się plecami do dwóch swych najstarszych synów, którzy trzymali Raziela.
Kain: Wrzućcie go!
Nie zwykli kwestionować rozkazów swego pana, dwaj bracia wrzucili Raziela w otchłań. Gdy Raziel uderzył o wodę, jego ciało zaczęło się rozpuszczać i trwało to dalej, podczas gdy spadał na dno.
Raziel V.O.: Rozdzierany, palony przez biały, gorejący ogień, spadałem w głębiny otchłani. Niewypowiedziany ból... niekończąca się agonia... czas przestał istnieć... tylko ta tortura... i pogłębiająca się nienawiść dla hipokryzji, która skazała mnie na to piekło...
W końcu Raziel opadł na dno. Jednak jego forma była nie do poznania. Jego skóra stała się niebieska, stracił dolną szczękę, powieki, w miejscu gdzie powinien być brzuch był jedynie kręgosłup, a jego skrzydła były teraz tylko strzępami. Pozostał z niego jedynie szkielet obleczony w resztki mięśni.
Raziel V.O.: Minęła wieczność i me męczarnie zakończyły się; zawracając mnie znad granicy obłędu. Mój upadek mnie zniszczył... a jednak... wciąż żyłem.
W końcu Raziel podniósł się. Jego oczy świeciły białym światłem. Obejrzał to, co z niego zostało. Obok niego leżał kawałek materiału z wyrytym symbolem jego klanu, który kiedyś nosił na ramieniu. Owinął go sobie wokół twarzy, by ukryć swą zmasakrowaną twarz. Wtedy usłyszał głos i odwrócił się, ale nikogo nie zobaczył. Wydawało się natomiast, jakby mówiła do niego cała komnata, w której się przebudził.
Elder: Razielu... jesteś godzien...
Elder: Znam cię, Razielu. Jesteś godzien.
Raziel: Cóż to za szaleństwo? Cóż za żałosna forma, w której się ocknąłem? Śmierć byłaby wyzwoleniem w porównaniu do tej karykatury!
Elder: Nie przeżyłeś otchłani, Razielu. Ocaliłem cię jedynie przed całkowitym rozpadem.
Raziel: Wybrałbym zapomnienie miast tej egzystencji!
Elder: Wybór nie należy do ciebie.
Raziel: Zostałem zniszczony!
Elder: Zostałeś odrodzony. Narodziny jednego ze stworów Kaina więżą esencję życia. To właśnie ta dusza ożywia ciało, w którym 'żyłeś'. I to, Razielu, jest przekleństwem Nosgoth. Nie ma równowagi. Dusze zmarłych pozostają uwięzione. Nie mogę obrócić ich w Kole Przeznaczenia. Nie mogą dopełnić swych przeznaczeń... Zbaw się... lub, jeśli wolisz... pomścij się. Rozstrzygnij swą dysputę z Kainem. Zniszcz jego i swych braci. Uwolnij ich dusze i niech Koło Przeznaczenia znów zacznie się obracać. Wykorzystaj swą nienawiść, by wyrwać im dusze... Mogę ci to umożliwić... Stań się moim Pożeraczem Dusz, mój Aniele Śmierci...
I tak rozpoczęła się podróż Raziela w poszukiwaniu zemsty.
Opuścił w końcu jaskinię Eldera i poszedł tunelem. Doszedł do mniejszej jaskini, w której znalazł dziwną, kamienną bramę.
Elder: Te wrota zaginają przestrzeń, wytwarzając kładkę pomiędzy wielkimi przestrzeniami...
Gdy Raziel próbuje przejść przez wrota:
Elder: Musisz odwiedzić inne wrota, nim ten portal stanie przed tobą otworem.
Raziel poszedł więc dalej o w kolejnej jaskini zobaczył okrągły, pięknie rzeźbiony, kamienny podest. W jego środku był otwór, z którego wylatywały biało-zielone, świetliste kule, które okazały się duszami. Raziel nie zdążył jednak dojść do podestu. Zachwiał się i oparł o kolumnę przy wejściu.
Elder: Jesteś słaby, musisz się pożywić.
Raziel: Stary głód mnie opuścił - nie pożądam już krwi.
Elder: Zostałeś zmieniony. Twoja żądza krwi została zastąpiona przez głębszą potrzebę - stałeś się pochłaniaczem dusz. By zachować siły, musisz polować na zagubione dusze Podziemnego Świata i wchłaniać dusze swych wrogów.
Gdy Raziel po raz pierwszy zostanie 'zabity' w wymiarze spektralnym i z powrotem trafi do pieczary Eldera:
Elder: Jako mój wysłannik, jesteś poza śmiercią, Razielu. Twoi wrogowie nie mogą cię zniszczyć. Jednakże jeśli staniesz się zbyt słaby, zawsze zostaniesz przywiedziony tutaj, by nabrać sił.
Raziel wchłonął kilka dusz i ruszył w dalszą drogę. Doszedł nad przepaść, która wydawała się dla niego nie do przebycia.
Elder: Twe skrzydła, mimo iż zniszczone, mają znaczenie. Rozłóż je, gdy skoczysz, a poniosą cię nad tą przepaścią.
Raziel poszedł za radą Eldera i poszybował na drugą stronę. Doszedł do pomieszczenia, w którym zobaczył dwa dziwnie wyglądające stwory. Zgarbione, trupio blade, z wyłupiastymi oczami i wielkimi zębami; goniące za duszami, które co jakiś czas pojawiały się w pomieszczeniu.
Raziel: Cóż to za nędzne skorupy?
Elder: Slaughy, padlinożercy Podziemnego Świata. Ich wieczny głód pochłonął niezliczoną liczbę dusz - duchy, które już nigdy nie mają zaznać spokoju.
Po pokonaniu Slaughów Raziel ruszył w dalszą drogę i wyszedł z jaskiń na powierzchnię. Zaraz przy wyjściu natknął się na okrągłe, kamienne podwyższenie otoczone kolumnami, z świecącym jasno, niebieskim kształtem na środku. Wyglądał jak koło wyrysowane na ziemi, z którego unoszą się niebieskie iskierki i malutki dym.
Elder: Te portale są twoją kładką pomiędzy wymiarem spektralnym, a materialnym. Za ich pomocą możesz zebrać materię i dzięki swej woli zaistnieć w fizycznym świecie. Nie jest to jednak proste - twe siły muszą być wpierw całkowicie zregenerowane. Nie potrzebujesz żadnej kładki, by powrócić do tego wymiaru - możesz porzucić swą fizyczną formę w każdej chwili.
Raziel wszedł w portal i po raz pierwszy przeniósł się do świata materialnego.
Elder: Musisz podtrzymywać swą energię, by pozostać w świecie materialnym. Jeśli nie uda ci się pożywić, lub jeśli odniesiesz zbyt wiele ran, ta krucha materia rozpuści się.
Raziel opuszcza kamienny krąg i idzie dalej. Wchodzi w kamienny korytarz, ale po jakimś czasie zatrzymuje się przez dołem wypełnionym wodą.
Elder: Jesteś jeszcze młody, Razielu - wciąż posiadasz wiele ze swych wampirzych słabości. Zanurzenie w wodzie, mimo iż nie śmiertelne, rozpuści twą fizyczną formę, zmuszając cię do powrotu do świata duchów. Pamiętaj jednak, że w świecie spektralnym woda nie ma ni gęstości, ni wyporności - jest rzadka niczym powietrze.
Raziel przeskakuje nad wodą i idzie dalej. Za zakrętem są drzwi. Raziel odkrywa, że w świecie spektralnym nie może ich poruszyć.
Elder: Twe wysiłki są daremne, Razielu - te rzeczy są ledwie cieniami w świecie duchów.
Raziel przechodzi przez drzwi w świecie materialnym. Po drugiej stronie jest kolejna jama z wodą, a za nią pomieszczenie, a w nim dwie kreatury pożywiające się na ścierwie dawno nieżyjącego człowieka.
Raziel: Cóż to za stwory?
Elder: Nie poznajesz ich? To dzieci twego brata, Dumaha.
Raziel: To niemożliwe - te odrażające, zdegenerowane bestie nie mogą pochodzić od naszej, książęcej krwi.
Elder: Myślisz, że czas zatrzymał się dla ciebie, Razielu? Wiele się zmieniło odkąd odszedłeś ze świata ludzi.
Raziel szybuje nad wodą. Zdegenerowane wampiry natychmiast porzucają zmasakrowane ciało i zwracają swoją uwagę w kierunku Raziela.
Raziel: Znałem słabości moich przeciwników, sam przez nie cierpiałem. Fizyczne rany są ulotne - nieśmiertelne ciało wampirów zaczyna się zasklepiać jak tylko zostanie rozcięte... Wampiry boją się jedynie przeszycia na wylot lub podpalenia. Woda pali jak kwas, a młodziki są niszczone przez dotyk promieni słonecznych. Będę musiał zmienić moje taktyki, by dostosować się do mych wrogów.
Zaczęła się walka i Raziel zabił jednego z dwóch wampirów.
Elder: Nie skrępowana ciałem dusza stworzenia przenosi się szybko do wymiaru spektralnego. Przyciągnij ją szybko, Razielu, lub będziesz zmuszony za nią podążyć.
W końcu Raziel zabił oba wampiry i wtedy jego uwagę przyciągnął ogromny głaz, wycięty w czworobok. Raziel podszedł do niego.
Elder: Twa fizyczna siła przewyższa to, co znałeś w poprzednim 'życiu'. Nawet masywne przeszkody mogą być przemieszczone bez wysiłku.
Raziel przesunął głaz i po nim wydostał się z pomieszczenia. Niedługo potem doszedł do Sanktuarium Klanów.
Raziel: Mój Boże... Sanktuarium Klanów zredukowane do ruin... Za tymi murami stały Filary Nosgoth, główna siedziba imperium Kaina. Jak nędznie teraz wyglądała, ze swej dawnej wspaniałości popadając w ruinę. A przecież dopiero co się ocknąłem... Od mej egzekucji do zmartwychwstania musiały najwyraźniej minąć wieki...
W tym momencie ziemia trzęsie się i Raziel prawie się przewraca.
Elder: Ten świat został zniszczony kataklizmami - ziemia usiłuje zrzucić z siebie zarazę pasożytniczego imperium Kaina. Los tego świata został przypieczętowany w jednej chwili, przez jedną istotę. Nie chcąc się poświęcić, by odrodzić Nosgoth, Kain skazał świat na rozpad, który widzisz. W tamtym momencie nastąpił początek... teraz to już prawie koniec. Nosgoth chwieje się na krawędzi upadku - jej krucha równowaga nie może tego wytrzymać.
Raziel podchodzi do głównych wrót Sanktuarium i próbuje je otworzyć, ale nie daje rady.
Raziel: Wrota Sanktuarium Klanów stały nieporuszone albo zaryglowane, albo zardzewiałe. Będę musiał znaleźć inną drogę, by wejść.
Raziel doszedł w końcu do Jeziora Umarłych. Składało się ono z wielkiej gardzeli wypełnionej wodą i otoczonej zewsząd wodospadami. Na samym środku były dwa kamienne słupy tworzące coś na kształt wysepek pośród tych wszystkich wód. Kiedyś obie wyspy łączył most, ale teraz już go nie było. Raziel stanął na krawędzi pierwszej wyspy i spojrzał w dół, w wiecznie wirującą otchłań.
Raziel: Przynajmniej to się nie zmieniło - wiecznie wirujący lej otchłani. Mój grób oraz miejsce mego odrodzenia.
Raziel podnosi w końcu głowę i rozgląda się wokół.
Raziel: Pomimo iż wiele w krajobrazie Nosgoth się zmieniło, to jednak te klify pozwalały mi ustalić mą pozycję. Terytorium mego klanu było na zachód stąd - nie mogłem się doczekać, by zobaczyć jak moi potomkowie radzili sobie podczas wieków mej nieobecności.
Raziel dotarł w końcu na terytorium swego klanu i odkrył, że jest całkowicie opustoszałe. Wyglądało na to, że cały jego klan został zmieciony z powierzchni ziemi, a miasto niegdyś zamieszkane przez jego dzieci jest opuszczone od wieków.
Raziel V.O.: Kompletna pustka. Me niegdyś dumne dzieci zmiecione z powierzchni tego świata niczym ekskrementy z buta. Wiedziałem czyja ręka to uczyniła...
Raziel w końcu przeszedł przez terytorium swego klanu i doszedł do jego zachodniego krańca. Tam, patrząc z wysokości, zobaczył w dole dziwne kreatury, jakich jeszcze nie widział. Szły jakoś krzywo, utykając, w kierunku człowieka, którego zamordowały, jak tylko go schwytały. Potem schyliły się nad nim i zaczęły go jeść.
Raziel V.O.: Nie rozpoznałem tych udręczonych, odartych ze skóry trupów. Ich zapach był wampirzy, lecz targały zwłoki swej ofiary niczym psy.
Jeśli Raziel powróci do komnaty Eldera otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Necropolis:
Elder: Za ruinami twej dawnej twierdzy, nad ogrodami umarłych, twój brat, Melchiah, czeka...
Raziel wchodzi na cmentarz i odkrywa, że groby i grobowce zostały splądrowane, ponieważ dzieci Melchiaha rozkopały Necropolis, by stworzyć z umarłych nowe wampiry. Wtedy do Raziela dociera prawda... Te ghulowate stwory, które widział wcześniej są w istocie zmutowanymi nie do poznania dziećmi jego brata Melchiaha. Dodatkowym dowodem są rozmieszczone w całym Necropolis znaki klanu Melchiaha.
Raziel V.O.: Ten grobowiec nosił wyraźne ślady klanu Melchiaha. Jak bardzo nasza dynastia musiała upaść, skoro te ghule były potomkami mego wysoko urodzonego brata? Czy upadli aż tak nisko, by rekrutować młodziki z pochowanych tu skorup?
W końcu Raziel zatrzymuje się przez wielką ścianą, całą pokrytą rzeźbą. Na niej widnieje symbol klanu Melchiaha oraz jego ludzka podobizna.
Raziel V.O.: Mój brat, Melchiah, został stworzony ostatni i dlatego otrzymał najmniejszą część daru Kaina. Pomimo iż nieśmiertelna, jego dusza nie mogła podtrzymać przy życiu ciała, które zachowało dużo ze swej poprzedniej, śmiertelnej wątłości. Wyglądało na to, że słabość ta przeszła także na jego dzieci. Ich delikatna skóra ledwie mogła zakryć wewnętrzny rozkład.
Raziel schodzi do krypt Necropolis i tam, w świecie spektralnym, po raz pierwszy widzi Wampirzego Upiora.
Elder: Strzeż się, Razielu. Te upiory to wampirze duchy, zbyt długo przebywające w świecie spektralnym. Gdy ich wampirza natura zaadaptuje się do tego świata, stają się pożeraczami dusz. Nie pozwól im z powrotem zamieszkać w ich ciałach...
Raziel w końcu dotarł do głównej siedziby klanu Melchiaha, głęboko w sercu Necropolis. Na najniższych poziomach twierdzy znalazł wielką komnatę, której jedna część była spowita cieniem. Raziel podszedł tam i wtedy zauważył jak coś poruszyło się w ciemnościach.
Raziel: Pokaż się, stworze!
Z cienia wyszedł potwór. Wielkie cielsko składające się z wielu ludzkich ciał, połączonych ze sobą w jakiś sposób. Twór nie miał właściwie tylnych odnóży, a jedynie przednie, złożone właśnie z ludzkich trupów, a resztę tułowia wlókł po prostu za sobą. W ten właśnie sposób wypełznął z cienia.
Melchiah: Nie poznajesz mnie, bracie? Czy aż tak bardzo się zmieniłem?
Raziel nie może uwierzyć własnym oczom.
Raziel: Melchiah?
Melchiah: Tak, bracie... Powinieneś był pozostać tam, gdzie nasz pan cię wysłał, Razielu. Teraz znajdziesz Nosgoth mniej przyjaznym niż pamiętasz.
Raziel: Co stało się z moim klanem? Odpowiedz mi, mały bracie, albo wyduszę odpowiedź z twoich wstrętnych ust!
Melchiah: Wszyscy się boją, bracie. Przebudziłeś się w świecie strachu. Te czasy zmian są takie... niepokojące. Myślisz, że nie odczuwam odrazy dla formy, którą przybrałem? Czy wierzyłeś choć przez moment, że nasz Mistrz zaryzykowałby swe imperium nawet dla najważniejszych dziedziców?
Raziel: Dość zagadek! O czym mówisz?
Melchiah: Jesteś ostatnim... który musi zginąć...
Zaczęła się walka, którą Raziel wygrał, ponieważ udało mu się zwabić Melchiaha do ogromnej, okrągłej klatki na środku sali, z zawieszonym nad nią ogromnym kołem służącym jego bratu do miażdżenia ofiar, które tam zapędzono. Nim jednak Raziel pociągnął za dźwignię i koło opadło, zadał swemu bratu ostatnie pytanie:
Raziel: Powiedz mi, Melchiahu - gdzie znajdę Kaina?
Melchiah: Mistrz jest poza twoim zasięgiem, Razielu. Daje o sobie znać, gdy uznaje to za stosowne - nie wtedy, gdy musi.
Raziel pociągnął za dźwignie i koło zaczęło miażdżyć Melchiaha.
Melchiah: (umierając) Jestem wolny...
Gdy Melchiah zginął z jego resztek uwolniła się jego dusza, którą Raziel wchłonął. Dusza Melchiaha jednak tak mocno uderzyła w Raziela, że ten padł na kolana. Wszystko to wyczerpało go. A wokół jego ciała zaczęły latać małe iskierki, pozostałości duszy jego brata.
Elder: Dobrze się sprawiłeś, Razielu.
Raziel: Czy do tego zostałem zredukowany? Do ghula? Bratobójcy?
Elder: Podniesiony, Razielu, nie zredukowany. Wchłonięcie duszy Melchiaha obdarzyło cię nowym darem.
Raziel podniósł się i podszedł do wyjścia, ale to zagradzała mu krata, która opadła jak tylko przekroczył próg tej komnaty, by uniemożliwić mu odwrót.
Elder: Bariery takie jak te (mówiąc o kracie) nie stanowią dla ciebie przeszkody w świecie spektralnym. Zechciej przez nie przeniknąć, a tak się stanie.
Raziel zrobił jak powiedział mu Elder. Gdy opuszczał Necropolis otrzymał od niego kolejną wskazówkę, gdzie udać się teraz.
Elder: Z darem Melchiaha, droga stoi przed tobą otworem. Powróć do głównej siedziby przeklętego imperium Kaina; jego cisza ma w sobie sekrety, które oczekują odkrycia.
Jeśli Raziel powróci do komnaty Eldera, otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Sanktuarium Klanów.
Elder: Powróć do Sanktuarium Klanów, Razielu. Dusza Melchiaha obdarzyła cię możliwością wejścia tam. Bądź jednak ostrożny - to miejsce, głuche i puste, jest opuszczone, lecz nie niezamieszkane...
Raziel poszedł za radą Eldera i dostał się w końcu do Sanktuarium Klanów. Tam poszedł prosto do sali tronowej, otworzył wielkie wrota, a w środku czekał już na niego...
Kain: Raziel...
Raziel: Kain!
Raziel nie spodziewał się, że Kain będzie na niego czekał. Gdy wszedł do sali, Kain siedział na jednym z podłokietników swego dawnego tronu, z Reaverem jak zwykle na plecach. Gdy się odezwał jego głos wydawał się zmęczony i jakby smutny...
Kain: Otchłań nie była łaskawa.
Kain w końcu wstał z tronu i zaczął iść w kierunku Raziela, powoli, ale zdecydowanie.
Raziel: Jestem twoim tworem, Kainie - tak teraz, jak i przedtem. Krytykujesz swą własną pracę. Co zrobiłeś z moim klanem, degeneracie?! Nie miałeś prawa-
Kain: Co stworzyłem, mogę także zniszczyć, dziecko.
Raziel: Do cholery, Kainie! Nie jesteś Bogiem! Ten akt ludobójstwa jest nieludzki!
Kain: Człowieczeństwo? Śmiesz mówić mi o człowieczeństwie?! Tylko wtedy, gdy poczujesz na swych barkach pełny ciężar wyboru, będzie ci wolno kwestionować mój czyn! ... Całe twoje życie jest jedynie cieniem zwątpienia i żalu, których ja doświadczyłem odkąd Mortanius odwrócił mnie od światła! ... Wiedząc, że los świata zależy od najmniejszego nawet mojego uczynku - czy możesz sobie choć wyobrazić, co zrobiłbyś na moim miejscu?
Raziel: Wybrałbym prawość, Kainie.
Kain: Rozejrzyj się, Razielu - zobacz, co zostało z naszego imperium. Stań się świadkiem końca epoki. Klanów rozproszonych po zakątkach Nosgoth... To miejsce przeżyło już czas swej użyteczności - tak jak i ty.
W tym momencie Kain zdejmuje miecz z pleców; energia miecza budzi się do życia.
Raziel V.O.: Soul Reaver, starożytny miecz Kaina, starszy niż którykolwiek z nas i tysiąc razy bardziej zabójczy. Legendy powiadają, że miecz ten został opętany i rozwijał się poprzez wysysanie dusz swych ofiar. Pomimo całej naszej brawury wiedzieliśmy co znaczyło, gdy Kain wyciągał swój miecz w gniewie - znaczyło to, że już nie żyjesz.
Zaczyna się walka. Jeśli Raziel przegra, przeniesie się do wymiaru spektralnego, a potem powróci:
Kain: Mój krnąbrny syn powrócił...
Walka kończy się w momencie, gdy Kainowi w końcu udaje się powalić Raziela. Podnosi Soul Reavera do góry, by ściąć swego dawnego porucznika, ale jak tylko miecz dotknął Raziela, roztrzaskał się.
Kain: Miecz zniknął. Więc wszystko zaczyna się rozwiązywać... a my jesteśmy o krok bliżej do naszych przeznaczeń.
Kain znika, a Raziel nie jest w stanie utrzymać swej fizycznej formy i przenosi się do wymiaru spektralnego. A tam czeka na niego Soul Reaver - teraz nie już jako fizyczne ostrze, ale jako duch, upiorne ostrze.
Raziel: Przysiągłbym, że widziałem błysk satysfakcji w oku Kaina, gdy Soul Reaver został zniszczony. Nie rozumiałem gry, w którą Kain grał; znałem jednak ostateczny ruch.
Raziel wyciąga rękę i chwyta miecz, który ożywa w jego dłoni, jego energia miesza się z siłą Raziela.
Elder: Od tej pory ty i to ostrze jesteście nierozerwalnie związani. Soul Reaver i Reaver of Souls, których przeznaczenia się splatają... Niszcząc miecz uwolniłeś go od fizycznej formy, przywracając właściwą - duchowego ostrza z nieskrępowaną energią. Jako ostrze niematerialne, może pojawić się w wymiarze materialnym jedynie wtedy, gdy będziesz w pełni swych sił. Gdy tak się stanie, doda ci ono sił.
Gdy Elder skończył mówić, a Soul Reaver związał się już z Razielem, za jego plecami pojawił się duch.
Ariel: Czym jesteś, mała duszyczko? Kolejnym stworzeniem Kaina, przybyłym tu szydzić z widma uwiązanego do tego miejsca?
Raziel: Nie było moim zamiarem zakłócanie twego spokoju.
Ariel: Ach, spokoju... Ciało potrzebuje snu... Ciało i kości potrzebują odpoczynku. Nie, dziecko, wszystko czego pragnę to patrzeć i pamiętać, nieustannie świadoma, podczas gdy rozgrywa się historia tego nieszczęsnego świata. Koszmarna przeszłość, przyszłość, której nie można znieść, czy są one jednym i tym samym? Czy zawsze tu jestem?
Raziel: Jak to się stało, że nawiedzasz te Filary?
Ariel: Kain odrzucił ofiarę. Filar Równowagi, skorumpowany do samego swego rdzenia, stoi jako monument jego ślepej ambicji. Teraz służy on jedynie temu, by mnie tu zatrzymać - to me więzienie i wieczysty dom, dzięki chciwości twego pana, Kaina...
Raziel: Ten drań nie może już liczyć na mą lojalność.
Ariel: Więc mamy wspólnego wroga, Razielu. Powróć tu, gdy zajdzie potrzeba. Ariel pamięta to, o czym inni zapomnieli...
Gdy Raziel wyszedł już z Sanktuarium Klanów znów przemówił do niego Elder:
Elder: Twierdza twego brata, Zephona, jest daleko na wschodzie, za ruinami, które zobaczyłeś po raz pierwszy po wyjściu z Podziemia. On i jego bractwo zagnieździli się w opuszczonej katedrze, mordując uprzednio jej ludzkich strażników.
Jeśli Raziel powróci do komnaty Eldera otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Umilkłej Katedry:
Elder: Odszukaj leże Zephona, Razielu... za ruinami, które zobaczyłeś zaraz po wyjściu z Podziemia. Uzbrojony w Soul Reaver, możesz wejść, gdzie twa droga była uprzednio zagrodzona.
Jeśli Raziel odwiedzi Ariel, otrzyma następującą wskazówkę dotyczącą Umilkłej Katedry:
Ariel: Daleko w górach wschodu, zduszony tytan stoi w niemym otoczeniu - niechętny gospodarz pasożytniczego roju.
Raziel V.O.: Będąca niegdyś świadectwem buntu ludzkości przeciwko imperium Kaina, teraz ta ogromna Katedra stoi opuszczona; ludzie, którzy wznosili tu modły, od wieków martwi. Architekci wyobrażali sobie tę wieżę jako świętą broń przed zmorą wampiryzmu, kolosalne narzędzie z mosiądzu i kamienia. Rury Katedry, niegdyś nastrojone, by grać zabójczy hymn, teraz milczą, a puste przestrzenie wyszeptały już swą niemoc.
Raziel utorował sobie drogę przez Katedrę i w końcu dotarł do jej najwyższej wieży, gdzie leże uwił sobie jego drugi brat, Zephon.
Raziel wszedł do wielkiej pieczary, całej obleczonej pajęczyną, a wtedy od sufitu odkleiło się sześć wielkich, owadzich odnóży, a z wielkiego odwłoka na drugim końcu tego 'kokonu' wynurzyła się wielka, owadzia głowa, przypominająca łeb gigantycznej modliszki.
Zephon: Syn marnotrawny... Nie ma dla ciebie odwrotu.
Raziel usłyszał cichy szum i szybko się odwrócił, akurat by zobaczyć jak wejście zostaje zaklejone pajęczyną. Teraz nie ma już żadnej drogi ucieczki jak tylko ta po trupie Zephona.
Raziel: Zephonie, twa twarz jest całym tobą. To właściwe odzwierciedlenie twej duszy...
Zephon: Nie przedrzeźniaj mnie, Razielu... a ty nie jesteś już Jego przystojnym Razielem. Jego ukochanym pierworodnym synem, który okazał się zdrajcą. Przegapiłeś tak wiele zmian, mały Razielu. Rozejrzyj się wokół, zobacz jak ludzka broń zagłady stała się mym domem; wręcz mym ciałem. Kokon z cegieł i granitu, z którego obserwuję rozwijający się świat...
Raziel: Jama, w której można się skulić, wyłaniając się z cienia jedynie, by wchłonąć ofiarę już osaczoną twą tchórzliwą pułapką. Jednakże popełniłeś błąd pozwalając mi na wszystko, a teraz to ty musisz poddać się mej woli.
Zephon: Wola... instynkt... refleks... umysł insekta nie znajduje większej różnicy. Ostrzegam cię, bracie - jak urosła ma postura, tak dorównuje ona memu apetytowi. Wystąp, drobino...
Rozpoczęła się walka. Jeśli Raziel zostanie pokonany, a potem powróci:
Zephon: Ponownie przybyłeś poddać mnie próbie? Mam już dość twego wścibstwa.
Raziel w końcu pokonał Zephona i wchłonął jego duszę. Wtedy ponownie przemówił do niego Elder:
Elder: Pochłonięcie zdradzieckiej duszy Zephona obdarzyło się nowym darem. Podobnie do jego wampirzeg potomstwoa, jesteś w stanie wspiąć się na pewne ściany, w innych warunkach niemożliwe do przebycia; lecz tylko w świecie materialnym. W świecie spektralnym te niematerialne zabudowania nic ci nie pomogą.
Gdy Raziel wychodzi z pieczary Zephona:
Elder: W górach za Filarami, kataklizmy Nosgoth odkryły starożytną zbrodnię. Obdarzony duszą Zephona, możesz iść tam, gdzie twa droga była dotąd niemożliwa do przebycia.
Jeśli Raziel powróci do komnaty Eldera, otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Grobowca Sarafan:
Elder: Kaniony za Filarami odsłoniły starożytne bluźnierstwo. Pochłonąwszy duszę Zephona, możesz teraz wejść tam, gdzie twa droga była dotąd zablokowana.
Jeśli Raziel powróci do Ariel, otrzyma następującą wskazówkę dotyczącą Grobowca Sarafan:
Ariel: Jak zwłoki w płytkim grobie, korupcja wychodzi na powierzchnię... Za Filarami, zbezczeszczone ofiary bezgłośnie krzyczą w swym oburzeniu...
Raziel dociera w końcu przed Grobowiec Sarafan. Niegdyś musiał być piękny, pokryty rzeźbami i pięknie wykonany, ale teraz jest kolejną, rozpadającą się ruiną.
Raziel: Starożytny Grobowiec Sarafan, niegdyś zapieczętowany... Teraz, dzięki spustoszeniu przez wstrząsy Nosgoth, jego tajemnice zostały odkryte... W czasach Voradora, stulecia przed stworzeniem Kaina, wojowniczy kapłani Sarafan rozpętali bezlitosną wojnę przeciwko wampirzym plemionom Nosgoth. Ośmieleni prawością, dopuścili się niewypowiedzianych aktów przemocy - masakrując jednakowo młode jak i starożytne wampiry, zdziesiątkowali całe rody w ledwie dekady. Teraz ich szczątki spoczywają tutaj - uświęconych morderców.
Gdy Raziel wchodzi w korytarz prowadzący go grobowca, ostrzega go Elder:
Elder: Zważ na to, Razielu... Spoczywa tu zapomniana historia. Poznaj siebie, pomimo iż może cię to zniszczyć...
Raziel schodzi w głąb grobowca i odnajduje w końcu kręty korytarz, który kończy się ślepym zaułkiem. Raziel jednak odnajduje przejście, zablokowane wyciosanym głazem, który do tej pory stanowił pieczęć grobowca. Pomimo iż wielki, nie stanowi jednak dla Raziela przeszkody i ten łatwo go wysuwa, odsłaniając sobie przejście.
Raziel V.O.: Gdy wyciągałem kamień, tchnienie cmentarnego powietrza uciekło z wewnętrznej komnaty. Nie byłem przygotowany na to, co było za progiem...
A za progiem czekał Raziela wstrząs. Wewnątrz było siedem sarkofagów, a nad nimi wyryte imiona jego i jego braci oraz Maleka, jednak pod imieniem tego ostatniego sarkofagu nie było.
Raziel V.O.: Te krypty... Zbezczeszczone trumny świętych Sarafan... noszące imiona mych braci... i moje własne... Ironia bluźnierczego czynu Kaina uderzyła we mnie z miażdżącą siłą objawienia... Czyż me ręce nie były tak zakrwawione jak te? Gorzej, przelałem krew mych braci - kamratów, których spustoszone groby leały przede mną.
Elder: Tak, Razielu - byłeś Sarafanem... zrodzonym z tej samej siły, która zniszczyła twą rasę. Przez zaraniem Imperium zostałeś wybrany. Kain - samotny, samozwańczy monarcha Nosgoth - splądrował te groby i uprowadził was z tych krypt. Wdychając swój wampirzy dar w wasze zbezczeszczone zwłoki, wskrzesił was jako swych ulubionych synów.
Raziel nie miał już do czego wracać, więc przeniósł się do wymiaru spektralnego i wtedy otworzyła się przed nim nowa droga. Doszedł w końcu do kwadratowego pomieszczenia, na którego środku była kwadratowa platforma, oddzielona od ścian wodą. Gdy Raziel przeniósł się z powrotem do wymiaru materialnego na arenie pojawił się stwór jakiego jeszcze nie widział.
Strażnik: Heretyku! Nie przejdziesz!
Raziel: Cóż za lojalność... dla tego, który ma cię tu do pilnowania tego przyczółka jak psa łańcuchowego. Może prosperujesz na ochłapach, które ci rzuca?
Strażnik: Twe obelgi nie pomogą ci uniknąć śmierci w agonii.
Raziel: Kain już raz mnie zabił - podziwiaj rezultat. Ciebie nie lękam się wcale.
Rozpoczęła się walka, którą Raziel szubko zakończył. Po śmierci Strażnika na środku areny pojawił się magiczny artefakt. Gdy Raziel go wziął, odezwał się do niego Elder:
Elder: Ta relikwia dała ci moc kondensacji i manipulacji przestrzenią. Jako twa symbiotyczna broń, Soul Reaver również został dzięki niej udoskonalony. Możesz skupić i stworzyć sferę energii kinetycznej, by uderzyć nią w obiekty, które inaczej byłyby poza twym zasięgiem.
Jeśli Raziel powróci do komnaty Eldera otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Zatopionego Opactwa:
Elder: Na północ od Grobowca Sarafan, twój brat, Rahab, odseparował siebie i swe potomstwo w ruinach częściowo zatopionego opactwa.
Jeśli Raziel odwiedzi Ariel otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Zatopionego Opactwa:
Ariel: Na północ od Grobowca Sarafan marnieje stare, na wpół zatopione opactwo.
Raziel przeszedł przez grobowiec i dotarł w końcu na zalane podwórze Opactwa i wtedy Elder odezwał się do niego:
Elder: Niegdyś schronienie przed wampirzą plagą, opactwo zostało zalane przez potop wywołany przez ten poraniony świat. Twój brat, Rahab, i jego dzieci, niszczeni przez najmniejszy nawet promień słońca Nosgoth, przezwyciężyli swą słabość do wody i zeszli pod jej powierzchnię. Teraz żyją w tych ruinach i przemykają w ciemnościach ich martwych głębin.
Raziel w końcu znalazł drogę do wieży stojącej na samym środku podwórza, którą widział na samym wejściu do Opactwa. W środku znalazł też swego brata, Rahaba.
Rahab: Razielu...
Raziel: Rahabie... Dobrze przystosowałeś się do swego środowiska, jak na kogoś tak nieprzystosowalnego...
Rahab: Nie przedrzeźniaj mnie, Razielu. Ty, najlepiej z nas wszystkich, winieneś szanować moc, którą daje przezwyciężenie ograniczenia... Kain powiedział, że przyjdziesz.
Raziel: Rozmawiasz z tym mordercą?
Rahab: Dobrze zrobisz trzymając swój bluźnierczy język za zębami.
Raziel: Co jeszcze ci powiedział?
Rahab: Że mnie zniszczysz.
Raziel: Zrobię to w istocie. Powiedz mi jednakże, nim wyrwę twą duszę z jej gniazda, czy wiesz kim byliśmy nim Kain nas przemienił?
Rahab: Ludźmi.
Raziel: Sarafanami, Rahabie. Przeciwieństwem wszystkiego w co wierzyliśmy.
Rahab: Czy ma to znaczenie? Byliśmy straceni. On nas ocalił.
Raziel: Ocalił? Przed czym?
Rahab: Przed nami samymi.
Zaczyna się walka. Jeśli Raziel przegra, a potem powróci:
Rahab: Raziel powraca - wciąż myślisz, że możesz mnie pokonać?
Raziel w końcu wygrywa.
Rahab: (umierając) Jestem zgubiony!
Elder: Połączony z duszą Rahaba, przezwyciężyłeś swą uprzednią słabość na dotyk wody. Zanurzenie w wodzie nie rozpuści już twego fizycznego ciała, pozwalając ci popłynąć do miejsc będących dotychczas poza tym zasięgiem.
Gdy Raziel wyszedł z wieży, Elder znów się odezwał:
Elder: Wieki temu twój brat, Dumah, wycofał się wraz ze swym klanem w północne, dzikie tereny Nosgoth. Obdarzony darem z duszy Rahaba, odszukaj jego górską twierdzę. Bądź jednak ostrożny - te zamarznięte pustkowia mają sekrety, które czekają jeszcze na odkrycie.
Jeśli Raziel powróci do komnaty Eldera otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Zrujnowanego Miasta Dumahimu:
Elder: Za wirującą otchłanią, podziemny tunel wiedzie na północ, na terytorium klanu twego brata, Dumaha. Obdarzony duszą Rahaba, możesz popłynąć i dostać się tam, gdzie uprzednio nie mogłeś.
Jeśli Raziel odwiedzi Ariel, otrzyma następującą wskazówkę dotyczącą Zrujnowanego Miasta Dumahimu:
Ariel: Za klifami, które były świadkami twej egzekucji, nieme miasto stoi niczym w zastygłym obrazie. Zamknięte w wiecznym limbo, oczekuje odkupienia lub wyzwolenia.
Gdy Raziel dociera do miasta jest zszokowany widokiem, jaki się przed nim rozpościera. Na ziemi leżą ciała wampirów, poprzeszywane i popalone, a same ściany miasta wyglądają jakby ktoś chciał je wypalić.
Raziel V.O.: To miasto niegdyś tętniło życiem istot mego gatunku. Czy to możliwe, by inne klany spotkał los taki sam jak mojego? Czy w swym szaleństwie, Kain nie był w stanie oszczędzić żadnego ze swych dzieci?
Elder: To nie Kain, a arogancja Dumaha, doprowadziła do upadku tego klanu. To ludzkie bronie, Razielu - wierząc, że są niepokonani, Dumah wraz ze swymi dziećmi nie dostrzegli ataku, którego dopuścili się przeciwnicy, których najmniej się spodziewali... Pławiąc się w arogancji, zostali wzięci z zaskoczenia, pozwalając łowcom wampirów zdziesiątkować swe szeregi bez większego oporu. Kilku, którym udało się uciec, zostało zredukowanych do padlinożerców.
Raziel w końcu przeszedł przez miasto i stanął nareszcie w sali tronowej Dumaha. I tam zobaczył go, wciąż siedzącego na tronie i przebitego włóczniami, które trzymały go na miejscu.
Raziel: Mój brat, Dumah - potężny wojownik; za życia. Spaliłby się ze wstydu, gdybym znalazł go tak tutaj, sprawionego jak świnię.
Jeśli Raziel przeniesie się do Wymiaru Spektralnego nim wskrzesi Dumaha, spotka w sali tronowej jego ducha.
Dumah: Przybyłeś ocalić mą duszę, marnotrawny bracie?
Raziel: Nie ocalić, a wziąć. Jedynym zbawieniem dla ciebie jest wyzwolenie.
Gdy Raziel wyjmie z Dumaha wszystkie włócznie, wampir zbudzi się i wstanie ze swego tronu.
Dumah: Nareszcie wolny... Dzięki ci, bracie.
Raziel: Twe podziękowania są przedwczesne, Dumahu. Nie zapomniałem czyje ręce zaniosły mnie nad Otchłań.
Dumah: Wieki w limbo zwiększyły mą siłę. Nawet Kain nie może się ze mną równać.
Raziel: Nawet najsilniejszy wampir ma jakąś słabość.
Dumah: Przetestujmy twą tezę, Razielu.
Raziel: Me pragnienie krwi zastąpione zostało przez jeszcze mroczniejszy głód. Pochłonę twą duszę nim dzień się skończy.
Rozpoczęła się walka. Jeśli Raziel zostanie pokonany, a potem powróci:
Dumah: Uparty jesteś, Razielu.
Raziel w końcu wygrywa i wchłania duszę Dumaha.
Elder: Pochłonięcie duszy Dumaha dało ci moc tworzenia z energii spektralnej zaciskającej się wokół twych wrogów wstęgi. Ta energia działa w obu wymiarach, spektralnym i materialnym, a w świecie rzeczywistym może też posłużyć do manipulowania obiektami w innym przypadku nieruchomymi.
Jeśli Raziel powróci do komnaty Eldera otrzyma następującą wskazówkę; dotyczącą Jaskini Wyroczni:
Elder: W najdalszym kanionie zamarzniętych pustkowi Nosgoth, ciche milczenie otacza starożytną tajemnicę. W czeluściach tego labiryntu, twój pan czeka...
Jeśli Raziel odwiedzi Ariel otrzyma następującą wskazówkę dotyczącą Jaskini Wyroczni:
Ariel: W czeluściach odwróconego zegara, dręczyciel czeka. Bądź ostrożny, Razielu - ci, zaślepieni przez gniew, są niewolnikami przeznaczenia.
Wewnątrz góry Raziel odkrył dawno ukryte wejście do komnaty Wyroczni.
Raziel V.O.: Jaskinia Wyroczni, gdzie miejsce miało pierwsze, brzemienne w skutkach spotkanie Kaina z Moebiusem... Moebius odgrywał rolę zgrzybiałego wróżbity, poruszającego swym garnuszkiem z wizjami i oferującego enigmatyczne przewidywania łatwowiernym odwiedzającym. Za tą fasadą krył się Moebius - Rzeźbiarz Czasu, czarnoksiężnik Kręgu Dziewięciu, bezwzględny manipulator obdarzony mocą zaginania czasu. Od czasu jego śmierci z rąk Kaina, wieki temu, jaskinie te stały puste... chociaż, jak się po cichu mówi, tak jak i Moebius, tak i one są fasadą dla znacznie większego i złożonego kompleksu... Wyczułem, że Kain tu był... a w tej chwili zgłębiłbym nawet czeluści piekielne, by go znaleźć.
Już w środku, Raziel natyka się na posąg Moebiusa jako Rzeźbiarza Czasu.
Raziel V.O.: Wywnioskowałem, że musi to być sam Rzeźbiarz Czasu, Moebius. W ogóle nie wydawał się imponującą postacią, którą wyobrażałem sobie po wysłuchaniu o samochwalczych wyczynach Kaina. A jednak, nawet ten zimny posąg promieniował pewną niezaprzeczalną mocą...
Głęboko w czeluściach machiny czasu Moebiusa, Raziel odkrywa korytarz, w którym umieszczone są portale przedstawiające przeszłość, ale także przyszłość.
W pierwszym portalu Raziel widzi swe przebudzenie się w jaskini Eldera, wieki po swej egzekucji z rąk Kaina.
Raziel V.O.: Me przybycie w ten nieszczęsny wiek... Cóż to za sztuczki?
Elder: To żadna iluzja, Razielu, a przelotne spojrzenie w strumienie samego Czasu.
W drugim portalu Raziel widzi jak Kain zamierza ściąć Raziela Soul Reaverem, ale zamiast tego niszczy miecz.
Raziel V.O.: Te wizje mnie prześladują... czy wszystko to zostało przepowiedziane?
W trzecim portalu Raziel widzi siebie jak stoi w Grobowcu Sarafan oraz odkrycie jakiego tam dokonał.
Raziel V.O.: Niemożliwe - to musi być jedno z oszustw Kaina...
W czwartym portalu Raziel widzi przyszłość, siebie samego naprzeciw Kaina, w miejscu, którego nie poznaje.
Raziel V.O.: W mej głowie kłębią się sprzeczności... czy Kain oczekuje mnie teraz, czy za jakiś wiek, który dopiero ma nadejść?
W piątym portalu Raziel widzi przyszłość, coś co jeszcze nie miało miejsca; widzi samego siebie, jak tnie Ariel swym Reaverem i ta znika w snopach iskierek, ale Reaver, który Raziel dzierży jest biało-żółty.
Raziel V.O.: Nie może być! Cóż za szaleństwo zwiastuje ta scena? Kain musi mnie uważać za naiwnego, bym znosił te kłamstwa...
W szóstym portalu Raziel widzi siebie samego stojącego na jakimś progu, uzbrojonego w czerwono-czarnego Reavera.
Raziel V.O.: Czy to wytwór mej wyobraźni, czy też echo przyszłych zdarzeń?
Raziel w końcu dochodzi do 'serca' machiny czasu Moebiusa, komnaty Chronoplastu. Przestępuje próg i w tym momencie Kain wyłania się z cienia, na najwyższym poziomie komnaty.
Kain: Nareszcie. Muszę powiedzieć, że jestem zawiedziony twymi postępami. Myślałem, że będziesz tu wcześniej. Powiedz - czy zmartwiło cię zamordowanie twych braci?
Raziel: A czy zmartwiło cię skazanie mnie na Otchłań?
Kain: Nie - wierzyłem w ciebie. W twoją umiejętność nienawidzenia. W twoje święte oburzenie.
Raziel: Kłamstwa. Nie mogłeś przewidzieć tego wszystkiego.
Kain: Wieczność jest nieskończona, Razielu... Gdy po raz pierwszy wkroczyłem do tej komnaty, wieki temu, nie pojmowałem prawdziwej mocy jaką posiada wiedza. Poznać przyszłość, Razielu... widzieć jej ścieżki i strumienie rozchodzące się w nieskończoność... Jako człowiek nigdy nie mógłbym poznać tych zakazanych prawd... Jednakże każdy z nas jest teraz czymś więcej niż był kiedyś... Patrząc na płaszczyzny możliwości, czy nie czujesz całą swą duszą, jak bardzo staliśmy się bogami? I jako tacy, czyż nie staliśmy się niepodzielni? Tak długo jak choćby jeden z nas istnieje, jesteśmy całą armią... To właśnie dlatego gdy muszę poświęcić jedno z mych dzieci nicości, robię to z czystym sercem.
Raziel: Bardzo poetyckie, Kainie, lecz na samym końcu podajesz nie więcej jak konwencjonalną racjonalizację swych przestępstw.
Kain: Te komnaty oferują olśnienie tym, którzy są wystarczająco cierpliwi, by patrzeć - w tym twoim pośpiechu, by mnie znaleźć, być może nie spoglądałeś wystarczająco uważnie. Nasze przyszłości zostały przewidziane - Moebius przewidział moją milenium temu. Każdy z nas odgrywa rolę, którą powierzył mu los. Zostaliśmy zmuszeni do podążania drogami, z których nie możemy zboczyć. Wolna wola to złudzenie.
Raziel zmienia temat.
Raziel: Byłem w Grobowcu Sarafan, Kainie. Twój bluźnierczy sekret został odkryty. Jak mogłeś zmienić kapłana Sarafan w wampira?!
Kain: Dlaczegóż by nie? Trzeba trzymać przyjaciół blisko siebie, Razielu, a wrogów jeszcze bliżej. Czy możesz pojąć absurdalne piękno tego paradoksu? Jesteśmy tym samym - Sarafan i wampir. Z naszymi świętymi wojnami... naszą obsesją dominacji nad Nosgoth... A któż mógłby służyć mi lepiej niż ci, których namiętność i pasja wykraczają poza pojęcia dobra i zła?
Raziel: Nie przyklasnę twemu bluźnierstwu. Sarafanie byli zbawcami, broniącymi Nosgoth przed zniewoleniem, które my reprezentujemy. Moje oczy zostały otwarte, Kainie - nie znajduję szlachetności w nieżyciu, które brutalnie narzuciłeś mym zwłokom bez mej zgody.
Kain: Być może odkryłeś swoją przeszłość, lecz tak naprawdę nic o niej nie wiesz! Myślisz, że Sarafanie byli szlachetni? Altruistyczni? Nie bądź śmieszny. Ich plany i zamiary były takie same jak nasze.
Raziel: Zagubiłeś się w labiryncie moralnego relatywizmu, Kainie... Te zjawy i omeny... w jaką grę grasz teraz?
Kain: Przeznaczenie jest grą, czyż nie? A teraz to ty oczekujesz mojego najnowszego posunięcia...
Rozpoczęła się walka. Jej tok był taki, że za każdym razem, gdy Razielowi udało się ciąć Kaina Reaverem, ten przestawiał jeden z zegarów znajdujących się w komnacie.
Jeśli Raziel zostanie pokonany, a potem powróci:
Kain: Powróciłeś przyjąć swe przeznaczenie, Razielu?
A cała walka skończyła się w momencie, gdy Raziel ciął Kaina po raz trzeci. Wtedy Kain nastawił trzeci i ostatni zegar i machina przenosząca w czasie zbudziła się do życia. Sam Kain, natomiast, teleportował się przed aktywny teraz portal czasu, na najwyższym poziomie Komnaty Chronoplastu. Raziel spojrzał na niego. Wydawał się wyraźnie wyczerpany i trzymał się za zranioną rękę.
Kain: Prawie mnie miałeś, Razielu... Lecz to nie tu - lub tak - się kończy. Przeznaczenie gotuje nam więcej zwrotów nim ten dramat całkowicie się rozwinie...
Po tych słowach Kain śmieje się i powoli zaczyna cofać się do portalu. W końcu odwraca się i do niego wbiega. Raziel nie chce dać mu uciec i biegnie za nim, ale spóźnia się i Kain znika w przejściu. Gdy Raziel chce w nie wejść, słyszy głos Eldera.
Elder: Strzeż się, Razielu - gdy przekroczysz ten próg, będziesz poza zasięgiem mych wpływów.
Gdy Raziel wychodzi ze strumienia czasoprzestrzennego, znajduje się w tajemniczym pokoju z symbolem nieskończoności wyrytym w podłodze. Staje w kręgu światła na środku komnaty. W chwilę później, z ciemności wyłania się Moebius.
Moebius: Raziel... Zbawiciel i Niszczyciel... Pionek i Mesjasz... Witaj wieczna duszo... Witaj u progu swego... przeznaczenia
Moebius V.O.:
Gdy czas jest niczym jak tylko pętlą,
Luźną nicią w szacie wszechświata,
Rzeźbiarz może wykorzystać szansę,
fatalne potknięcie-
I skazać los planet na chaos...