Istnieje magiczna operacja najwyższej wagi:
inicjacja nowego eonu.
Gdy zajdzie potrzeba, po jednym tylko słowie,
cała planeta musi zostać skąpana we krwi.

Prologue

(Prolog)

Grupka czarodziejów obserwuje ze swej bezpiecznej fortecy jak uzbrojeni żołnierze nabijają na pal ostatniego złapanego tego dnia wampira. W tym momencie drzwi do komnaty otwierają się i do środka wkracza wampir, nadziewając na swój miecz stojącego najbliżej czarodzieja.

Czarodziejka I: Malek!

Wampir wystrzeliwuje magiczny pocisk w kierunku innej czarodziejki, zabijając ją.

Czarodziejka I: Malek!

Wampir odwraca się teraz do czarodziejki wołającej o pomoc i wystrzeliwuje w jej kierunku magiczny pocisk.

Czarodziejka I: (krzyczy)

Wampir śmieje się, gdy udaje mu się zapędzić w kozi róg ostatniego czarodzieja.

Czarodziej II: Malek!

Wampir zabija ostatniego czarodzieja i wypija jego krew.

Wampir: Zawołajcie swe psy - mogą ucztować na waszych trupach!

Malek przybywa za późno, by uratować czarodziejów. Zostaje też pokonany w walce przez wampira. Po niej budzi się przywiązany do stołu ofiarnego.

Mortanius: Za zawiedzenie Kręgu, Maleku z Sarafan, zostajesz przeto przeklęty! Nie zaznasz już cielesnych przyjemności. Masz przeto jeden cel, o przeklęty. Będziesz nam służył po wsze czasy.

Centuries Later

(Wieki później)

Młody człowiek, Kain, wchodzi do miejscowej tawerny, gdy przechodzi przez miasto.

Właściciel: Zamykamy tawernę - najlepiej ruszaj w swoją stronę, nieznajomy.

Kain: Co, żadnego kubka ale dla strudzonego podróżnego z dalekiego Coorhagen? Mogę cię sowicie wynagrodzić, ponieważ jestem szlachetnej krwi.

Właściciel: Nie otwieram nikomu w tych mrocznych czasach. W nocy dzieją się rzeczy, których nie chciałby żaden zdrowy na umyśle człowiek.

Kain V.O.: Tak więc odszedłem - zziębnięty w sercu i duszy. Zmuszony iść dalej, w długą i mroźną noc.

Zbir: To on!

Zabójca: Kończcie to - już!

Kain budzi się w miejscu nie przeznaczonym żywym ludziom, przywiązany linami za nadgarstki do dwóch kamiennych słupów stojących na skale wdzierającej się w morze lawy i ognia; wciąż z mieczem swych morderców w sercu. Z tyłu, za jego plecami pojawił się Nekromanta Mortanius.

Kain V.O.: Vae Victis - 'biada pokonanemu'. Jakież to ironiczne, że teraz to właśnie ja cierpiałem. Nie było to nic zwykłego jak fizyczny ból. Raczej okrutne ukłucie bezsilnego gniewu - głodu zemsty. Nie obchodziło mnie, czy byłem w Niebie, czy Piekle - wszystko czego chciałem to zabić mych zabójców. Czasami dostaje się to, czego się pragnie... Nekromanta Mortanius zaoferował mi szansę, by się zemścić. A ja jak głupiec zgodziłem się, nie bacząc na cenę... Nic nie ma za darmo... Nawet zemsty...

Mortanius: Będziesz miał krew, której tak bardzo pragniesz...

Kain's Mausoleum

(Mauzoleum Kaina)

Kain budzi się w swym grobie, w wielkim mauzoleum.

Kain V.O.: Zbudziłem się, by poczuć ból nowej egzystencji, w wilgotnym kokonie ciemności i rozkładu.

Kain wychodzi z mauzoleum i wkracza na cmentarz.

Kain V.O.: Świat zmienił się w mych oczach. Nie spodziewałem się takiego okrucieństwa od słońca, ponieważ w jego promieniach nie mogłem znaleźć ukojenia, a jedynie udręki. Z czasem zmieni się to na gorsze, jak i inne rzeczy.

Gdy zaczyna padać deszcz:

Kain V.O.: Gdy nadejdzie deszcz, wampiry mądrze robią znajdując schronienie przed jego palącym dotykiem.

Wychodząc z cmentarza:

Kain V.O.: Głód i słabość nie są przeszkodą w pogoni za zemstą. Odnajdę mych morderców i poślę ich tam, skąd ja powróciłem.

Vengeance

(Zemsta)

Kain odnajduje swych morderców i stawia im czoła. Mężczyźni są zdziwieni, że Kain powrócił.

Zbiry: Cóż to za sztuczka?
oraz Tam jest!
oraz Myślałem, że cię zabiliśmy, draniu!
oraz Pozbyliśmy się ciebie raz - możemy to zrobić i drugi!

Kain: Ich drwiące twarze na zawsze wyryły się w mej pamięci. Dla tej chwili pokonałem śmierć. Mój umysł był pusty, poza jedną myślą: zabiję.

Kain walczy ze zbirami. Zabija ich i wypija ich krew.

Kain V.O.: Nie ma większego zaspokojenia aniżeli głodu zemsty. Z mymi mordercami martwymi, moja misja zakończyła się.

Mortanius V.O.: To jeszcze nie koniec. Ci głupcy byli ledwie instrumentami twej śmierci, nie przyczyną. Poszukaj ich panów. Poszukaj koło Filarów i odnajdź drogę do Fortecy Umysłu...

Kain przechodzi obok znaku, na którym napisane jest "Ziegsturhl".

Kain V.O.: To tu miało miejsce krwawe zadanie mych morderców.

Przechodząc przez most i zostawiając Ziegsturhl za sobą.

Kain V.O.: Nekromanta Mortanius nie ostrzegł mnie przed konsekwencjami mego zmartwychwstania, a jednak muszę przyznać, że w mym pośpiechu, wcale ostrzeżenia nie chciałem. Czy jego dar był klątwą? Pójdę do Filarów po odpowiedź...

Oglądając Filarów z oddali:

Kain V.O.: Filary Nosgoth. Nawet gdy żyłem, tylko kilka widoków poruszyło mnie tak jak ten. Zdumiewa mnie, że takie piękno zaszczyca nasz umierający świat.

The Pillars of Nosgoth

(Filary Nosgoth)

Ariel: Nupraptorze, twe szaleństwo zniszczyło nasze marzenia, a ciebie zaślepiło...

Kain: Trzymaj się z dala albo wyślę cię z powrotem do Piekła, zjawo!

Ariel: Nie zostało ze mnie już nic, czego można by się bać, wampirze. Jestem jedynie cieniem mej dawnej siebie... Ariel - Równowagi Kręgu Dziewięciu. Lecz nawet teraz mogę udzielić ci odpowiedzi, których poszukujesz.

Kain: Poszukuję jedynie lekarstwa.

Ariel: Nie ma lekarstwa na śmierć, jedynie wyzwolenie. Musisz zniszczyć czarnoksięstwo, które zatruwa Nosgoth. Tylko wtedy zaznasz spokoju... Dziewięciu Obrońców Nadziei przysięgło używać swych mocy do obrony naszego świata. Teraz te Filary zostały zepsute przez zdrajcę... Me zamordowanie rękami tej bestii doprowadziło mego ukochanego Nupraptora do szaleństwa. Teraz rozsiewa swą udrękę i ból po całym Kręgu, niszcząc sam fundament Nosgoth. Musisz przywrócić równowagę. Musisz naprawić Filary Nosgoth.

Kain: Nie obchodzi mnie los tego świata.

Ariel: W takim razie dla siebie, Kainie... Strzeż się Niewypowiedzianego...

Duch znika, pozostawiając Kaina samego, by mógł się zastanowić nad całą sytuacją:

Kain V.O.: Swym ślepym aktem zemsty, Nupraptor zagroził zniszczeniem całego Nosgoth... Każdy z członków Kręgu Dziewięciu był przywiązany do Filaru, któremu służył. Filary odzwierciedlały stan umysłowy ich sług, a podczas gdy umysły Kręgu degenerowały się i popadały w dalsze obłąkanie, Filary rozpadały się... By je odrodzić, każdy członek Kręgu Dziewięciu musiał zginąć, a artefakt, który służył jako łącznik z Filarem, musiał zostać zwrócony... Tylko wtedy wszystkie Filary zostaną odrodzone, a - jak stwierdziła Ariel - ma klątwa zostanie zdjęta. I tak rozpoczęło się me polowanie na Nupraptora.

Kain natyka się na pierwszą z wielu Kuźni Dusz:

Kain V.O.: Trzeba mieć się na baczności, gdy ma się do czynienia z Kuźniami Dusz. Upiory i Cienie, które je zamieszkują, w zamian za odrobinę krwi oferują rzeczy, o których śmiertelni nawet nie śnią... Upiorni Kowale wykuwają swe przedmioty poświęcając dusze.

Gdy Kain Wchodzi do kuźni...

Upiorny Kowal: Przelej dla mnie swą krew, a te artefakty należeć będą do ciebie.

... i podchodzi do fontanny ofiarnej:

Upiorny Kowal: Więc - przychodzisz do Kuźni Dusz po pomoc, czyż nie, wampirze? Sekrety na krew umarłego zamienię ci...

Gdy Kain po raz pierwszy wchodzi do jaskini i znajduje fontannę krwi ta mówi do niego:

Fontanna Krwi: Krew Wieków tak słodko płynie. Chodź - napij się z nas.

Gdy Kain się napije:

Fontanna Krwi: Twa siła zwiększyła się, ponieważ nasza krew ulepsza.

Steinchencröe

Gdy Kain odczytuje znak przy wjeździe do miasta, dodaje swój komentarz:

Kain V.O.: Miasto Steinchencröe powitało mnie niesławnym aromatem swych mieszkańców. Za życia nie zaszczyciłbym tego miejsca mą obecnością. Po śmierci byłem ledwie dodatkiem do smrodku.

W mieście Kain natyka się na starca, obłąkańczo mieszającego w swej misce.

Kain V.O.: Ten szaleniec był zachwycony spotkaniem ze mną. Być może jego szaleństwo wyjawi jakąś głębszą prawdę...

Irmok Szaleniec: Dranie w Steinchencröe stronią ode mnie, tak jak Nosgoth stroni od nich! Wiem co znaczy być autsajderem, wampirze. Nie lękam się ciebie, lecz zapamiętaj - inni będą z tobą rozmawiać, o ile będziesz wiedział gdzie szukać.

Vasserbünde

Kain natyka się na obóz Cygański, rozbity dokładnie na południe od wjazdu do Vasserbünde:

Kain V.O.: Cyganie - posłańcy nieufności i przesądności. Do większość ich gadaniny winno się podchodzić z rezerwą, ponieważ często żerują na słabych umysłach podróżnych... Jednakże kilku z nich ma coś interesującego do powiedzenia.

Czytając znak przy wjeździe do Vasserbünde:

Kain V.O.: Vasserbünde, którego chwała teraz przygasła i wyblakła, leżało niczym wierne dziecię w cieniu Ustronia Nupraptora.

Oglądając Twierdzę Nupraptora z oddali:

Kain V.O.: Twierdza Nupraptora leżała na zachód od Vasserbünde. Wytnę raka z jego serca.

Nupraptor's Keep

(Twierdza Nupraptora)

Kain przechodzi przez most oddzielający Vasserbünde od Twierdzy.

Kain V.O.: Wiatr niósł krzyki z zachodu. Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu: ktoś inny na tym świecie cierpiał bardziej niźli ja.

Przechodząc przez główną bramę prowadzącą do Twierdzy:

Kain V.O.: Rozdziawiona paszcza Ustronia Nupraptora wylewała na Nosgoth cały jego ból i nieszczęście. Choroba ta aż prosi się o uleczenie.

Wchodząc do Ustronia Nupraptora:

Kain V.O.: Mentalista Nupraptor stał się sławny w Nosgoth poprzez swe sztuczki umysłowe, telepatię i telekinezę. Z całej krainy przybywali pielgrzymi, szukający pociechy w jego kłamstwach. Ja szukałem nie jego mądrości, a życia.

Nupraptor V.O.: Śmiesz zakłócać spokój mego sanktuarium? Czy nie mogę rozpaczać w spokoju? Odejdź... odejdź i niech me odosobnienie będzie całkowite.

Dalej w twierdzy Kain spotkał dziewczynę przykutą do ściany.

Kain V.O.: Natknąłem się na jedną ze służek Nupraptora, przeżartą strachem, wypluwającą słowa przez zakrwawione, powybijane zęby. Pomimo iż kuszony przez głód, powstrzymałem się, pozwalając jej opowiedzieć swą historię... Opowiedziała o swym Lordzie Nupraptorze, popadłym w szaleństwo poprzez brutalne zamordowanie jego ukochanej Ariel. O jego samookaleczeniu, zaszyciu oczu i ust, by odciąć się od świata zewnętrznego. Napędzany przez rozpacz i beznadzieję, obrócił swą magię przeciwko Kręgowi, infekując ich umysły swym szaleństwem. Teraz Nupraptora nie obchodziło nic poza użalaniem się nad sobą samym... Blizny takie jak jej nigdy się nie zagoją. Śmierć będzie jedynie łaską.

Kain odkrywa pokój, w którym dokonano rzezi:

Kain V.O.: Kretyn trwonił życie i pozwalał, by spływało na podłogę. Takie marnotrawstwo było trawestacją. Być może Nupraptor potrzebował lekcji dotyczącej wartości krwi

Kain wychodzi na front Twierdzy, do komnaty, w której za okna służą dwa oczodoły czaszki, na której podobieństwo wykonana jest twierdza.

Kain V.O.: Przez głębiny oczodołów Ustronia, zobaczyłem Nosgoth w inny sposób. Szkło wydawało się przeinaczać obraz i przybrudzać kolory. Jakby Nosgoth potrzebowało pomocy w uwydatnieniu swego zepsucia.

Kain wchodzi do serca Ustronia i dociera w końcu do Nupraptora. Obok Strażnika stoi Malek.

Nupraptor: Więc, Maleku, przybyłeś zawieść Krąg raz jeszcze? Odejdź, paladynie! Nie potrzeba mi twej ochrony... Chodź, Kainie... chodź dzielić mój ból...

Kain V.O.: A więc to był Mentalista Nupraptor, ten złamany, żałosny, mały człowieczek. A jednak, pomimo swego kalectwa, nie chciał poddać się bez walki. Dobrze więc, stary głupcze. Jeśli śmierci szukasz, nie odmówię ci jej.

Pokonując Nupraptora:

Kain V.O.: Być może głowa ukochanego przekona Ariel, że wykonałem me zadanie.

Return to the Pillars

(Powrót do Filarów)

Kain wychodzi z Ustronia i odlatuje z powrotem do Filarów.

Kain V.O.: Umieściłem głowę Nupraptora przed Filarem Umysłu i patrzyłem jak wtapia się ona w kamień... Filar przyjął ofiarę i tym samym został odrodzony. Nupraptor był jedynie początkiem - na zawsze skażony swym szaleństwem, Krąg był stracony. Dla nich jedynym rozgrzeszeniem była śmierć. A we mnie znajdą jej posłańca... Ale wpierw muszę pokonać ich pasterza - Maleka, obrońcę Dziewięciu, osiadłego w twierdzy daleko na północy, za Vasserbünde. Nadszedł czas, bym przetestował gniew Filaru Konfliktu.

Ariel: Śmierć w Kręgu ponownie napełnia Filary życiem. Każdy Filar ma symbol; tylko za ich pomocą mogą zostać odrodzone... Ale by dostać wojownika, musisz wpierw przedostać się przez jego obronę. Odnajdź Maleka i zniszcz go. Tylko wtedy Krąg upadnie.

Coorhagen

Gdy Kain zbliża się do Coorhagen:

Kain V.O.: Lata temu doszły nas słuchy o dziwnej zarazie, siejącej spustoszenie w kilku odległych wioskach na wschodzie. Ale plotki nie były w stanie przygotować nas na horror, jakim była Plaga...

Odkrywając trupa człowieka zmarłego od plagi:

Kain V.O.: Na jego ropiejących ranach, z których dobywała się woń zepsutej krwi, żerowało robactwo i larwy much. Szkoda... cóż za strata; dobra krew, która się popsuła.

Widząc znak wskazujący drogę do Coorhagen:

Kain V.O.: Coorhagen - mój dom - najwspanialsze miasto w całym Nosgoth, bogate w próżność i zarozumiałość. Nie miałem wątpliwości co do powitania, jakie otrzymam.

Wchodząc do miasta:

Kain V.O.: Śmierć i choroba kroczyły tymi ulicami. Ciała leżały w większości w miejscach, gdzie los zabrał im życie. Wspaniały powrót do domu.

Po raz pierwszy mając styczność z padającym śniegiem:

Kain V.O.: Nawet lekko prószący śnieg może być zabójczy dla wampira.

Oglądając Bastion Maleka z oddali:

Kain V.O.: Bastion Maleka, buntowniczo przycupnięty na szczycie góry, czarny niczym noc w porównaniu do śnieżnego dywanu. Jakiż człowiek wybrałby krainę tak srogą i całkowicie pozbawioną życia?

Malek's Bastion

(Bastion Maleka)

Malek V.O.: Wiem, że tu jesteś, demonie. Trzyma się ciebie smród śmierci.

Kain V.O.: Wnętrze było tak zimne i sterylne jak i śnieg na zewnątrz, ze zbrojami i ostrymi, okrutnie wyglądającymi broniami zawieszonymi na ścianach.

Malek V.O.: Moi wojownicy są ledwie cieniem mych umiejętności, dziecko.

Kain odkrywa pierwszą komnatę-wylęgarnię upiornych wojowników:

Kain V.O.: Ogromna metalowa struktura dawała życie tym upiorom. Mogłem jedynie zgadywać jej funkcję: łączenie dusz dawno zmarłych wojowników z ich zbrojami, tak by raz jeszcze mogli walczyć... Życie bez krwi. Cóż za parodia!

Za każdym razem, gdy Kain wyłączy jeden z generatorów, słyszy głos Maleka:

Malek V.O.: Masz nadzieję mnie pokonać, Kainie? Nie obawiaj się, twe wyzwanie nie pozostanie bez odpowiedzi.
oraz Twe nieżycie nie czyni cię nieśmiertelnym, wampirze.
oraz Przyszedłeś zabić zabójcę wampirów, nieprawdaż?

Znajdując sekretne drzwi prowadzące do pomieszczenia, w którym znajduje się źródło mocy maszyn:

Kain V.O.: Sfera zasilała maszynerię. Wraz z jej zniszczeniem, ogłuszające świsty maszyn przeszły w echo, które rozeszło się po bastionie. Teraz nadszedł czas na uciszenie ich twórcy.

Malek V.O.: Wystawiasz mą cierpliwość na próbę, młodziku. Chciałbyś w zamian popróbować mego miecza?

Kain V.O.: Me oczy pragnęły kontrastu, gardło bolało z braku krwi. Na tym zimnym pustkowiu brakowało jadła, a mój głód narastał.

Wchodząc do serca bastionu:

Kain V.O.: Straże przy bramie nie stawiały oporu; zamarznięci na kamień, tak jak stali, z ciałami przymarzniętymi do zimnego metalu zbroi... Na obszarpanym tronie władzę sprawował trup, śmiejąc się do mnie złośliwie przez czarne zęby.

Malek V.O.: Nieczęsto zdarza się człowiekowi oglądać jego własne zwłoki - otrzeźwiające doświadczenie. Ale mniej jestem zainteresowany własnymi zwłokami, aniżeli twoimi. Gotuj się, wampirze.

Kain walczy z Malekiem, ale musi się w końcu wycofać:

Kain V.O.: Wyglądało na to, że leżące w mym mieczu przeznaczenie Maleka zostało odroczone. Być może Ariel da mi jeszcze jakieś rady.

Powracając do Filarów:

Ariel: Ach, lord powraca z pustymi rękoma. Czyżby Sarafan ci umknął? Dobrze więc, idź na wschód od Bastionu Maleka. Wyrocznia ci pomoże.

Kain V.O.: Ukryta w kompleksie jaskiń wysoko na szczytach klifów, uśpiona leżała świętość Wyroczni Nosgoth. Być może nadszedł czas, by pochwycić wiatr i spoglądając z lotu ptaka odszukać Wyrocznię.

The Oracle's Cave

(Jaskinia Wyroczni)

Gdy Kain wchodzi do wnętrza gór:

Mortanius V.O.: Och, mały wampirze, gra staje się interesująca. Ale czy z tak dużą ilością pionków uda ci się odnaleźć prawdziwego gracza?

Po wędrówce przez kompleks połączonych ze sobą jaskiń, Kain dociera w końcu do pieczary przypominającej muzeum.

Oglądając przedmioty znajdujące się w jaskini:

Kain V.O.: (tarczę) Tarcza była świeżo wykuta, a jej metal lśnił metalicznie w świetle pochodni. Herbu jednak nie rozpoznałem. (godło) Pamiętam to godło z młodych lat. To znak potężnego Lwa Willendorfu, na zakrwawionej, zardzewiałej i sponiewieranej tarczy. (zbroję) Dziwne, zbroja przypominała tę noszoną przez Strażnika i jego popleczników, lecz wydawała się świeżo wykonana i nie sponiewierana przez czas. (gilotynę) Gilotyna z ostrzem wciąż mokrym od krwi. (kronikę) Pośród niejasnych artefaktów w tej jaskini, odkryłem schowaną tu starożytną kronikę. Ten ustęp przykuł mój wzrok:

"To właśnie w mrocznych czasach zaatakowanych plagą nieumarłych, Krąg powołał do życia Sarafan. Wyszkolonych, by być bez reszty oddanymi Kręgowi oraz perfekcyjnymi tępicielami nieumarłej plagi, zostali poprowadzeni do wielu zwycięstw przez prawego paladyna, Maleka. Niszczyli wampiry ogniem i uwalniali ich dusze, by mogły przejść do bardziej błogosławionych światów. Nie masz straszniejszego gniewu aniżeli ten prawych."

Kain V.O.: Wystarczająco dużo przeczytałem. Jednocześnie zniesmaczony i zaintrygowany, odłożyłem księgę z powrotem do tego muzeum.

The Oracle

(Wyrocznia)

Wyrocznia: Szlachcic? Poszukujący mądrości? Śmierć dała ci lekcję.

Kain: Dość filozofowania - poszukuję odpowiedzi.

Wyrocznia: Odpowiedzi, w istocie. Mam je wszystkie, jeśli masz pytania. A jakież są pytania do tychże odpowiedzi?... Król Ottmar - jedyna nadzieja na pokonanie legionów Nemesisa... Król Ottmar - sparaliżowany niemocą swej księżniczki... Król Ottmar - bezużyteczny. Proszę, dobry panie, jakież są pytania?

Kain: Niech szlag trafi twe sztuczki i gadaninę, starcze! Odpowiedz mi na to: kim jest Malek i jak mogę go pokonać?

Wyrocznia: Wszystko w swoim czasie, mój panie. Tak, czas. Jeśli ty go nie okiełznasz - on okiełzna ciebie. A teraz czas nadszedł na twą odpowiedź: Malek - obrońca Dziewięciu i ostatni z czarnoksiężników-kapłanów Sarafan. Jego próżność doprowadziła do rzezi Kręgu przez wampira Voradora. Za swą porażkę jego duch został złączony z piekielną, magiczną zbroją. Od tamtej pory nie pozwolił na upadek żadnego członka Kręgu.

Kain: A co z tym Voradorem?

Wyrocznia: Podążaj za światłem Ignis Fatuus do Lasu Termogent.

Kain: Ignis Fatuus?

Wyrocznia: Ignis Fatuus oświetla drogę do Piekła, szlachcicu. Twą drogę... Czas, Kainie... Następnym razem...

Oglądając Rezydencję Voradora z oddali:

Kain V.O.: Królował tu czarny las, którego królestwo rzadko nawiedzane było przez żyjących w świetle. Ale przez tego tajemniczego Voradora nazywany był domem. Legenda mówiła o czasie, gdy Vorador pokonał Maleka z Sarafan. Jeśli taki mężczyzna istniał, być może był kluczem do pokonania Strażnika.

Termogent Forest

(Las Termogent)

Kain V.O.: Dziwnym było, że Vorador wybrał lokum tak dla niego niebezpieczne. Bagna mogły oferować wampirowi jedynie zagrożenie i cierpienie.

Gdy Kain zbliża się do rezydencji:

Kain V.O.: Twierdza Voradora ukryta była głęboko w sercu Lasu Termogent, przysiadła pośród winorośli i pnączy, desperacko uczepionych jej ciemnego, sponiewieranego przez pogodę kamienia.

Inside Vorador's Mansion

(W Rezydencji Voradora)

Kain V.O.: Luksus, jakim ten Vorador się otaczał, robił wrażenie. Jego bogactwo zawstydziłoby wyniosłych szlachciców z mego byłego dworu... A to, że ta ordynarna wystawa bogactwa pozostawała nietknięta, było niezaprzeczalnym dowodem wyższości strachu nad chciwością.

Kain natyka się na konkubiny Voradora:

Kain V.O.: Ich wdzięki były niemal widoczne poprzez gazy ich ubiorów. A jednak, piękno jak ich sprowadzało jedynie śmierć, ponieważ były one maskotkami Voradora, niczym więcej jak bestiami, niewolnicami jego woli i łatwą zdobyczą, którą zapewniał. Wampiry, wszystkie, wciąż były kontrolowane przez jednego, silniejszego.

Wchodząc do labiryntu katakumb:

Kain V.O.: Ciemność była kojąca, a z oddali, ostry i słodki, docierał zapach rozlanej krwi.

Kain znajduje krwawiący pokój:

Kain V.O.: Spiżarnia Voradora! Uczta dla wampira! Jak bydło czekające na rzeź, mężczyźni i kobiety zwisali z zardzewiałych haków wystających ze ścian, a krew i organy oblepiały ściany. Ich ilość prawie mnie przytłoczyła. Ponieważ krew to życie...

Salę tortur:

Kain V.O.: Pokój, do którego wszedłem służył tylko jednemu celowi - torturowaniu i egzekucji istot ludzkich dla sadystycznej przyjemności jego twórcy. Krew była na wszystkim... Strach i agonia dawnych ofiar wciąż odbijała się echem od zabójczych ścian. Symfonia terroru i agonii wypełniała powietrze. A potem, spośród kakofonii krzyczących dusz, wydobył się perwersyjny śmiech samego Wampira... A na ścianie, namazane krwią, były słowa: "Manus Celer Dei". (Sprawiedliwa Ręka Boga)

Jakiś czas później Kain wchodzi do pokoju, w którym na piedestale leży otwarta księga:

Kain V.O.: Pośród dobytku Voradora odnalazłem starożytną kronikę... Dawno temu liczba wampirów wzrosła tak bardzo, że przykuło to uwagę Kręgu. Porządek Sarafan lub "Aniołowie Światłości", jak ich nazywano, zostali powołani do przeciwstawienia się zagrożeniu. I tak oto rozpoczęły się "Czystki Wampirów".

Oglądając serię makabrycznych malowideł na ścianach:

Kain V.O.: Gobeliny były utkane w opowieść o rozpalonym chaosie, orgii ognia i bólu. Nieumarłe istoty z przegniłą skórą, oblepioną siarką i popiołem, machały do mnie z płonącej otchłani. Ich pełne tortury spojrzenia były dowodem ceny za słabość... Ich los mnie nie spotka. A jednak krew woła o krew.

Vorador

Kain dociera w końcu do jadalni, gdzie za wielkim stołem siedzi Vorador:

Kain V.O.: W czeluściach czarnego lasu znalazłem coś gorszego niźli Piekło. Wizję tego, czym się staję...

Vorador: Nieczęsto zdarza mi się zobaczyć jednego z naszych, szczególnie tak młodego i głupiego jak ty. Mimo to, pij. Pij do dna i zaspokój swój dar.

Kain V.O.: Dar? Hmpf! Vorador myślał o mej klątwie jak o błogosławieństwie. Że byliśmy bogami, a śmiertelnicy darowali nam krew jako ofiarę, tak byśmy mogli rozkoszować się swymi nadnaturalnymi mocami. I w głębi mego nowego ja wiedziałem, że ma rację. Że marzenia śmiertelnych były modłami. Modłami zanoszonymi do nas - błaganiem o naszą moc... Rozmyślałem nad tym, podczas gdy dekadencki, stary głupiec paplał o swej przeszłości; ordynarne sprawozdanie z tego, jak pokonał Maleka z Sarafan i wywarł zemstę na Kręgu Dziewięciu za wspieranie świętej wojny Sarafan mającej nas wytępić...

Vorador: Po zaszlachtowaniu sześciu owieczek, pokonałem także ich żałosnego pasterza - Maleka. Od tamtej pory nasz gatunek nie zajmował się tym bydłem, poza posiłkami. I sugeruję, byś uczynił tak samo... Mieszanie się w sprawy ludzi nie przyniesie nam nic dobrego. Sarafańskie polowania na czarownice są nazbyt nużące byśmy mieli się nimi przejmować. Czy zostałem zrozumiany, Kainie?

Kain ledwie przytakuje słowom Voradora.

Vorador: Dobrze. Weź ten pierścień. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował pomocy, przyzwie mnie on. Pomimo twej młodzieńczej arogancji bawisz mnie, Kainie - wielką stratą byłoby stracenie cię w Otchłani. Teraz odejdź!

Odchodząc od stołu Voradora:

Kain V.O.: Ma wizyta u Voradora jedynie pogłębiła me zdecydowanie. Przez jego moc, niekwestionowaną przez ludzi, wpadł w ręce innego wroga. Dekadencja zniewoliła już wielu wielkich wojowników.

Opuszczając rezydencję Voradora:

Kain V.O.: I tak oto opuściłem to miejsce, z jasną wiedzą o tym, jakim potworem się stanę jeśli pozwolę, by ma klątwa mnie strawiła; oraz z sojusznikiem na przyszłość.

Oglądając kopułę Mrocznego Edenu z oddali:

Mortanius V.O.: Trio gromadzi się na dachu świata, Kainie; spisek mający wypaczyć krainę, ukształtować świat. Północ to miejsce, gdzie czeka zemsta.

The Path To Dark Eden

(Droga Do Mrocznego Edenu)

Czytając drogowskaz do Uschtenheimu:

Kain V.O.: W mych podróżach wiele się dowiedziałem o legendzie Janosa Audrona. Tu, w tej oryginalnej, duszpasterskiej osadzie Uschtenheim, narodził się tenże mroczny wróg. Janos polował na jej mieszkańców do czasu aż został w końcu wytropiony i stracony.

Widząc zmutowanego człowieka:

Kain V.O.: Biedny nieszczęśnik został zmieniony ponad wszelkie poznanie. Pomyśleć, że był kiedyś człowiekiem.

Natykając się na dziwne stwory z Mrocznego Edenu:

Kain V.O.: Dziwne stworzenia zrodzone przez mroczną magię; pół-insekty, pół-ssaki - ludzkie tułowia przeszczepione do groteskowego ciała. Pomimo iż jest to chore, to jedyne co mogłę zrobić, to podziwiać pomysłowość ich stwórcy... Jeśli mógłbym rzec, że kraina popadła w obłęd, to byłoby to idealne porównanie do Mrocznego Edenu. Ogrodu horrorów, obsianego chorą perwersją naturalnego pochodzenia... Wiedziałem, że ten Mroczny Eden, przez który przeszedłem, będzie się rozrastał, aż pochłonie całe Nosgoth.

Widząc magiczną kopułę Mrocznego Edenu:

Kain V.O.: Magia aż wrzała i zmieniała się. Patrzyłem na kopułę energii jak się rozszerza, absorbując i na nowo powstając, pochłaniając życie, a pozostawiając jedynie wypaczoną karykaturę.

Natykając się na deszcz wypaczony magią Kręgu:

Kain V.O.: Z niebios spadały na mnie łzy aniołów, tańcząc wokół mnie niczym szalone ogniki.

Przechodząc przez magiczną kopułę:

Kain V.O.: Przeszedłem przez ścianę bez szwanku. Wyglądało, że magia czyhała jedynie na istoty żywe i czyste. Lub, być może, stwierdziła, że byłem wystarczająco spaczony.

Within The Dome

(Pod Kopułą)

Oglądając zamek Mrocznego Edenu z oddali:

Kain V.O.: Wieża stała w oddali. Z jej szczytu wydobywał się krąg energii, który nadawał kształt ziemi na dole.

Wchodząc do zamku Edenu:

Kain V.O.: Zewnętrzny wygląd maskował jego wnętrze; ponieważ w środku był większy niż na zewnątrz. Z mocami Kręgu do dyspozycji łatwo było zagiąć przestrzeń, przystosowując tę dziwną konstrukcję.

Znajdując pokoje Alchemiczne:

Kain V.O.: Sanktuarium czarnoksiężnika, jego laboratorium. Wewnątrz znajdowały się wszelakie tajemne przedmioty: zakonserwowane ciała, poćwiartowane zwłoki, ludzkie i zwierzęce, oraz metalowe konstrukcje, które podźwigały łuki energii do góry. Wyczuwałem, że manipulowano tu więcej niż jedną mocą... Dziwne. Rzadko czarnoksiężnik raczył współpracować z innymi.

Kain w końcu odnajduje trzech czarnoksiężników:

Kain V.O.: Ach, nie jeden, a trójka - DeJoule - Energistka, Bane - Druid i Anarcrothe - Alchemik. Jak miło, że przyspieszyli me poszukiwania.

Bane: Więc, utrapienie Kręgu przybyło...

DeJoule: Nie lękaj się go, Bane - to szczeniak; jego dusza już czeka, byśmy ją wzięli.

Anarcrothe: Nie bądź śmieszna! Malek! Do pomocy!

Anarcrothe znika.

Kain: Niech cię szlag, Alchemiku! Nie po to zaszedłem tak daleko, by pozwolić mej zwierzynie uciec!

Kain używa pierścienia, który dał mu Vorador, by go przyzwać. Wampir pojawia się i ponownie staje do walki z Malekiem.

Malek: Zemsta! Zemsta za me wieczne cierpienie!

Vorador: Szczeniaku! Jakbyś wiedział czym jest wieczność! Czołgaj się u stóp swego prawdziwego pana.

Malek: Nigdy! Rozpłatam cię od krocza aż po szyję, a twe resztki rzucę na pożarcie twym konkubinom...

Kain rusza w pościg za uciekającymi czarnoksiężnikami, podczas gdy Malek i Vorador zaczynają walczyć.

Kain V.O.: Podczas gdy Vorador starł się z Malekiem, ja ruszyłem w pościg za uciekającymi magami, DeJoule i Bane'm... Tańczyłem ich taniec. A gdy czas nadejdzie, oni zatańczą do wtóru memu mieczowi!

Bane: Jego magia jest słaba!... Jest afrontem dla samej Natury, naszym obowiązkiem jest go oczyścić!

DeJoule: Płoń! Nędzny wampirze! Płoń!

Gdy Kain pokonał dwóch czarnoksiężników, zabrał od każdego z nich łącznik. Zabrał go również od pokonanego przez Voradora Maleka.

Arriving Back at the Pillars

(Powrót do Filarów)

Kain powrócił do Filarów.

Kain V.O.: Hełm Maleka położyłem go przed Filarem Konfliktu, przyjął ofiarę i w ten sposób został odrodzony... Akt ten miał w sobie coś z rytuału. Czyż nie dziwnym jest jak musimy przekupywać naszych bogów, by pozostali?... U stóp Filaru Energii położyłem płaszcz DeJoule. Filar przyjął ofiarę i w ten sposób został odrodzony... Poroże Druida Bane'a położyłem przed Filarem Natury, który przyjął ofiarę i w ten sposób został odrodzony.

Ariel: Musisz odszukać Azimuth - Widzącą w sercu Avernus... Trzy rzeczy czekają na ciebie, by pomóc ci w tej misji, ale wpierw musisz powstać, musisz upaść, a pomiędzy nimi dostąpić zbawienia.

Z oddali oglądając płonące Avernus:

Kain V.O.: Avernus trawiło się na mych oczach.

Avernus

Wchodząc do Avernus:

Kain V.O.: Bramy Avernus powoli rozwarły się przede mną, ośmielając mnie do przekroczenia progu. Kimże byłem, by odmówić takiemu zaproszeniu?

Znajdując okaleczone zwłoki:

Kain V.O.: Miasto było zbrukane krwią i ciałami. A jednak to, co zbulwersowałoby mnie w życiu, w śmierci tylko mnie kusiło. Kiedyś byłbym przerażony; teraz pozostał jedynie głód.

... oraz zdemolowane budynki:

Kain V.O.: Avernus stało przede mną w ruinie. Czyjakolwiek ręka wyrżnęła jego ludzi, spustoszyła także miasto.

Natykając się na demona:

Kain V.O.: Bestia zatrzymała się na moment, śliniąc się na perspektywę stojącego przed nią dobrego posiłku. Ku jej rozczarowaniu, nie znajdzie we mnie łatwej zdobyczy.

Natykając się na ogromnego demona:

Kain V.O.: Czułem na sobie jego spojrzenie, niecierpliwe, głodne, jakby chciał wyrwać mi serce i zjeść je na mych oczach, podczas gdy będę umierał. Zaśmiałem się, gdy zaczął mnie atakować. Być może, gdy nadejdzie koniec, wynik będzie odwrotny.

Wchodząc do katedry:

Kain V.O.: Avernus było religijną autokracją, z Katedrą jako szczytem władzy. Pomimo iż miasto było w ruinie, Katedra pozostała nietknięta. Demony wiedziały, by nie kąsać ręki, która je karmi...

Kain znajduje tajemniczą komnatę z ołtarzem oraz dziwny tekst:

"I Hash'ak'gik przemówił do świata, i wszyscy, którzy usłyszeli, zadrżeli... Przynieście mi swych pierworodnych i przelejcie ich krew na ołtarzu świata, bym mógł się nimi żywić. Uczyńcie to bez wątpliwości, lub doświadczcie mego gniewu przez wieczność. I jego wola została spełniona..."

Kain znajduje w Avernus miecz Soul Reaver:

Kain V.O.: Czas zaciera nawet legendę i pochodzenie Soul Reavera zostało zapomniane dawno temu. Lecz jego cel pozostał - żywienie się duszami każdej istoty, której sięgnie. Podobniśmy, to ostrze i ja.

... oraz Upiorną Zbroję:

Kain V.O.: Zbroja ta została wykuta w najbardziej nieczystej Kuźni Dusz; zahartowana w ogromnej agonii torturowanych dusz. Metal tylko częściowo istnieje w świecie ludzi, powodując jej przenikanie pomiędzy namacalnym, a eterycznym stanem.

Kain przechodzi nad wielkim witrażem przedstawiającym walkę Voradora z Malekiem:

Kain V.O.: Nade mną było wspomnienie, zachowane w witrażu.

Kain w końcu odnajduje i stawia czoła Lady Azimuth:

Azimuth: Ach, cóż to? Nie miałam pojęcia, że miecz i zbroja tu są. Te ozdóbki dobrze na tobie leżą, Kainie. Ale sądzę, że lepiej na mnie będą wyglądać.

Kain V.O.: Matriarchini Avernus, Lady Azimuth: jej magiczne, międzywymiarowe umiejętności przyzwały demony dzięki runom spisanym ludzką krwią.

Zaczyna się walka:

Azimuth: Chodźcie do mnie, moje dzieci! Razem spustoszymy Nosgoth!
oraz Więc, mały człowieczku, wysłali cię, byś mnie powstrzymał?
oraz Moje dzieci rozerwą cię na sztuki!
oraz Chodźcie, me demony. Napijmy się wampirzej krwi.

Pokonując Lady Azimuth:

Kain V.O.: Pomimo całej swej magii, Lady Azimuth nie była wielkim kłopotem; gdy jej demoniczne trolle zostały w końcu ubite, szybko padła od mego miecza.

Kain znajduje urządzenie przenoszące w czasie:

Kain V.O.: Dziwne runy znaczą jego metaliczną powierzchnię. Muszę uważać, nosząc ten tajemniczy przedmiot.

Return to the Pillars

(Powrót do Filarów)

Kain powrócił do Filarów.

Kain V.O.: Przed Filarem Wymiaru położyłem oko Azimuth.

Ariel: Dobra robota. Znalazłeś zabaweczkę Moebiusa. Azimuth, nieukontentowana przyzywaniem demonów, skradła Urządzenie Przenoszące w Czasie, by zebrać również istoty z innych czasów. Dbaj o to urządzenie, Kainie, a w swoim czasie ci się to zwróci... Legiony Nemesisa maszerują z północy, niszcząc wszystko na swej drodze. Nie tak dawno temu Nemesis był znany jako William Sprawiedliwy, opiekuńczy i łagodny dobroczyńca krainy. Lecz gdy jego armia urosła w siłę, a on sam obrósł mocą, spadła na niego maska tyranii i jedno królestwo okazało się niewystarczające. Tak wiele miast, tak wielu zabitych. Willendorf z pewnością podąży tą ścieżką. Nemesis musi zostać powstrzymany albo wszystko będzie stracone...

Kain: Jak jeden może powstrzymać armię?

Ariel: Musisz zmobilizować siły Willendorfu; są ostatnią Nadzieją Nosgoth.

On the Road to Willendorf

(W Drodze do Willendorfu)

Kain V.O.: Duch Ariel zawiódł mnie do Willendorfu. Jeśli miałem pokonać następnego członka Kręgu, musiałem pojąć jego machinacje. Z tą niejasną radą w mej głowie, ruszyłem w drogę do Willendorfu.

Mortanius V.O.: Dziwne, czyż nie, Kainie? Że nie można do końca zaakceptować tego, co trzyma cię na tym świecie: ciebie w twej śmierci i mnie w mej. Lecz śmierć nie może panować w świecie bez życia i już wkrótce zrozumiesz, że zadanie, które przed tobą leży, jest tylko i wyłącznie twoje. Nie mogę dłużej ci pomagać.

Oglądając Willendorf z oddali:

Kain V.O.: Willendorf, dumny obrońca Krainy, z Elitą Wojowników i wielkim Królem Ottmarem. Byłem niegdyś lojalny Lwiemu Tronowi, lecz dni chwały Willendorfu przeminęły; był to ostatni bastion sprzeciwiający się niesfornej przyszłości.

Używając Formy Mgły, by przeprawić się przez jezioro prowadzące do bram oddzielających arystokratyczną dzielnicę Willendorfu:

Kain V.O.: Wyglądało na to, że jedynie szlachetnie urodzeni mogli przekroczyć znamienite bramy Zamku Willendorf. A czar, który rzuciłem mym Przebraniem nie wystarczał, by nabrać Żołnierzy Nadziei. Będę potrzebował silniejszej iluzji, by ich omamić.

Czytając znak przy wjeździe do Willendorfu:

Kain V.O.: Potężny Willendorf rozciął trzewia ziemi, wyrywając jej drogie metale oraz odkrywając starożytne sekrety... Z tych sekretów słyszałem o grobowcu zawierającym starożytnego przodka samego Króla Ottmara. W grobowcu krwawa fontanna pozwoli mi na rzucenie najszlachetniejszej z iluzji i umożliwi wejście do miasta Potężnego Lwa.

Kain odnajduje Fontannę Krwi i, rzucając czar, dostaje się do miasta. Trafia do Biblioteki Willendorfu:

Kain V.O.: Wielka biblioteka Willendorfu. Wypełniona nudnymi tomami oklepanych opowieści, spisanych przez pompatycznych historyków, o sprawach, które nie mogły interesować nikogo poza nimi samymi.

Czytając książkę w bibliotece:

Kain V.O.: Książka mówiła o narodzinach Kręgu. Krąg służył Filarom, protektorom dziwnej mocy, która dawała życie naszej krainie. Po mało prawdopodobnej śmierci jednego z członków, Krąg przez jakiś czas był rozbity, do czasu aż Filary mogły wybrać godnego następcę... Natknąłem się na inną interesującą książkę, zagrzebaną głęboko pośród bibliotecznych tomiszczy. Opowiadała o małym kulcie istniejącym w Nosgoth wieki temu. Gdziekolwiek by nie poszli, podążały za nimi dziwne opowieści o opętanych ludziach. Niewiele wiadomo o bogu, któremu oddawali cześć.

Meeting the King

(Spotkanie z Królem)

Wchodząc do sali tronowej Ottmara:

Kain V.O.: Dwór Króla Ottmara; cień tego, czym był niegdyś. Dumni i zadufani w sobie, otoczeni wszystkimi wspaniałościami krainy. Bezpiecznie zamknięci w swej ignorancji. Gdy szedłem pomiędzy nimi, uśmiechnąłem się pod nosem na myśl o czekającej ich rzezi z rąk Legionów Nemesisa... wspaniałych płomienie, nieuchronnym gwałcie i grabieży.

Kaina zatrzymał dworzanin:

Kain: Z drogi, kmiocie! Smród pola wisi nad tobą chmurą!

Dworzanin: Król nikogo nie przyjmuje! Jest w żałobie po córce!

Kain: Niedługo będzie w żałobie po swym królestwie. A jeszcze wcześniej będzie w żałobie po tobie, jeśli nie zejdziesz mi z drogi.

Kain łapie dworzanina za frak, odrzuca go na bok i idzie dalej.

Kain V.O.: I tak oto dostąpiłem audiencji, jakakolwiek by ona nie była, u Ottmara. Nie obchodziły go nadciągające z Północy armie, a jedynie ciężkie położenie córki.

Ottmar: Prezent urodzinowy. By uczcić jej urodziny, zorganizowałem turniej. Kto zrobi najładniejszą lalkę w krainie, zdobędzie królewską przychylność. Przyniesiono setki lalek, ale zwycięzca był oczywisty. Elzevir, Lalkarz, stworzył lalkę takiej piękności, że wszyscy zostali nią urzeczeni. A wszystkim czego żądał w zamian był pukiel włosów królewny. Niedługo potem stała się taka - kukiełka bez życia. Kto przywróci ją do dawnego stanu, dostanie to królestwo!

Kain uśmiecha się pod nosem i oddala się.

Kain V.O.: I tak oto rozpoczęło się me polowanie na Lalkarza.

Ottmar: Moja córka... Lękam się, że już nigdy nie usłyszę jej delikatnego śmiechu...

Kain V.O.: Ottmar siedział na swym tronie jak szmaciana lalka, jego broda była posklejana przez łzy użalania się nad sobą. Na mym dworze już dawno zostałby obalony przez silniejszego, ale w Willendorfie był czczony nawet w swej słabości... Zastanawiałem się co zrobi Willendorf, gdy po Ottmara w końcu przyjdzie śmierć.

Search for the Dollmaker

(Poszukiwania Lalkarza)

Wychodząc z sali tronowej Ottmara:

Kain V.O.: Z szeptów dworu dowiedziałem się, że Armia Ostatniej Nadziei, dumna milicja Willendorfu, nie była w stanie walczyć z nadciągającymi Legionami Nemesisa. Byli zajęci przetrząsaniem krain na północy w poszukiwaniu Lalkarza i córki Ottmara... dowiedziałem się również o tunelu, który zaprowadzi mnie z Willendorfu wprost do żądanej okolicy.

Zbliżając się do Stahlbergu:

Kain V.O.: Było to niegdyś jedno z najbardziej uczonych miast, w którym siedziby miały najbardziej prestiżowe uniwersytety w całym Nosgoth. Pomimo iż nie zapłaczę nad straconymi tomami, to nie mogłem ścierpieć widoku blizn pozostawionych na świecie przez Nemesisa.

The Dollmaker

(Lalkarz)

Kain dociera w końcu do domu Lalkarza i odnajduje go w środku:

Kain: Elzevirze! Przyszedłem po twą duszę!

Elzevir: Więc, Ottmar przysłał cię, byś mnie zabił, co? Czuć nim ciebie - czy to może jednak smrodek grobu?

Kain: Lalkarzu, nie mam czasu na te gierki!

Elzevir: Ta dusza należy do mnie, zasłużyłem na nią, Ottmar mi ją dał.

Kain: Tak więc zasłużysz na nią krwią!

Podczas walki:

Elzevir: Nie zdobędziesz jej! Moja!

Pokonując Elzevira:

Elzevir: Żegnaj, moja miłości... Jestem szczęśliwy, że cię zrobiłem...

Kain V.O.: Cóż za dziwny, mały człowieczek. Teraz trzeba odnaleźć duszę.

Kain znajduje Lalkę zawierającą duszę księżniczki:

Kain V.O.: Elzevir uwięził duszę dziewczynki w szmacianej lalce. Nigdy nie poznam intencji starca... Dziwne, że tak mała rzecz - strzęp juty i jedwabiu, z przypiętym pojedynczym puklem włosów - mogła rzucić całe królestwo na kolana. Małe rzeczy często mają ogromne konsekwencje.

Return to Willendorf

(Powrót do Willendorfu)

Kain V.O.: Wkroczyłem na dwór z głową Lalkarza w jednej ręce i lalką zawierającą duszę dziewczynki w drugiej. Obie rzeczy położyłem przed Królem i patrzyłem jak jego oczy rozpala ogień. Posiadając lalkę, dworscy magowie byli w stanie przywrócić dziewczynce duszę.

Ottmar: Nie wiem, jak mam ci dziękować, wojowniku. Me królestwo to mała cena za życie mej córki. Willendorf należy do ciebie, jeśli tego chcesz.

Kain: To nie twego królestwa pragnę, Ottmarze, a twej armii. Potrzebuję wojska, by zniszczyć Hordę, która idzie na nas z Północy.

Ottmar: Bardzo dobrze. Dworzanie, dawać mą zbroję i buławę. Czas rozpętać wojnę!

The Battle of the Last Stand

(Bitwa Ostatniej Szansy)

Ottmar: Plaga Nosgoth jest tuż-tuż, przyjaciele! Dziś umrzemy jako bohaterowie, by jutro nie żyć jako niewolnicy!
oraz Gotuj broń!
oraz Za Nosgoth! (ryk bojowy)

Na przedpolu:

Kain V.O.: W oddali dostrzegłem idące na nas armie Nemesisa, czarną falę, która wkrótce zaleje Armie Nadziei.

Rozkoszując się krwią na polu bitwy:

Kain V.O.: Zaspokajałem głód na wojownikach tak Hordy, jak i Nadziei; umierający oddawali ostatnie chwile życia, by mnie dać siłę.

Prąc na północ:

Kain V.O.: Ruszyli na mnie cała chmarą; żaden zapał nie dorównuje zainspirowanemu przez szaleńca. Armie Nemesisa były niezłomne i nie wyglądało, by miały ustąpić.

Ottmar: Spadł na nas Nemesis i jego Horda, przyjacielu. Obawiam się, że nie mogę dłużej bronić Nosgoth. Nemesis musi zostać zniszczony. Za mą córkę, Kainie; za świat...

Kain V.O.: Karta odwróciła się wraz ze śmiercią Ottmara. Patrzyłem jak niedobitki Armii Nadziei uciekały w bezpieczne schronienie lasu. Bitwa wyłoniła zwycięzcę; los Nosgoth był teraz w rękach Nemesisa.

Into the Past

(W Przeszłość)

Kain używa Urządzenia Przenoszącego w Czasie, by uciec z pola bitwy:

Kain V.O.: Pole bitwy zniknęło w jednej chwili. Bujna zieleń rosła w miejscu, gdzie ziemia usłana była krwią. Gdzie jeszcze chwilę temu panował chaos, dominowała przytłaczająca cisza. Niestety, wyglądało na to, że byłem tu uwięziony - Urządzenie Przenoszące w Czasie leżało u mych stóp w kawałkach.

Kain stacza pojedynek z uzbrojonym człowiekiem i czyta jego myśli, gdy ten leży umierający. Widzi Moebiusa stojącego u szczytu schodów, mówiącego do tłumu.

Moebius: Będziecie stać bezczynnie, podczas gdy szkodnik niszczy wasze plony?

Tłum: Nie!

Moebius: Podczas gdy wasze domy płoną?

Tłum: Nie! Nie!

Moebius: Pozwolicie, by to zło trwało nadal?

Tłum: Nie! Nie!

Moebius: Czy ta hańba będzie miała koniec?

Tłum: Musi!

Moebius: Wierzycie?!

Tłum: Tak! Tak! Tak!

Moebius: Więc zabierzcie mnie do swego króla, bym mógł przygotować was na szturm!

William the Just

(William Sprawiedliwy)

Kain V.O.: Ach, więc wyglądało na to, że byłem na ziemiach Williama Sprawiedliwego, pięćdziesiąt lat przed bitwą, od której właśnie uciekłem.

Wchodząc do twierdzy:

Kain V.O.: Twierdza Williama Sprawiedliwego. Nadszedł czas, bym złożył wizytę temu, który stanie się Nemesisem i rzuci Nosgoth na kolana.

W twierdzy Kain podsłuchuje rozmowę Williama z Moebiusem:

William: Tak, bronie, które dostarczyłeś zapewnią to. Powiedz proszę, Moebiusie, w jaką grasz grę?

Moebius: W żadną, panie mój. Pragnę jedynie wspomóc cię w wyeliminowaniu twych wrogów. Bronie te są jedynie wyrazem mej dobrej woli.

William: Lecz nowiny, które przynosisz. Wampir wysłany, by mnie zamordować. Gdzie się tego dowiedziałeś?

Moebius: To nie ma znaczenia, panie. To jedynie z troski o życie Waszej Wysokości.

William: Być może, być może... Dobrze więc. Możesz mnie opuścić, już. Lecz jeślibym chciał z tobą mówić...

Moebius: Będę wiedział, Wasza Wysokość, i przybędę na czas.

Gdy Kain staje naprzeciw Williama:

William: Ach tak, Wampir. Moebius powiedział mi, że przybędziesz...

Po walce, przez odkryciem, że jest zabójcą Williama:

Kain V.O.: Podczas gdy jego straże biegły mu na pomoc, krew Williama Sprawiedliwego już odnawiała me siły, zastępując życie, które jego miecz skradł z mych żył. Biedni głupcy, przybywajcie na pomoc swemu upadłemu przywódcy. Niech mamy trochę zabawy...

Kain odkrywa Urządzenie Przenoszące w Czasie.

Kain V.O.: Urządzenie Przenoszące w Czasie! Dziwne. Gdy zbieg okoliczności jest zbyt dogodny, wolę nazywać go przeznaczeniem.

Back to Present Day Nosgoth

(Z Powrotem w Terźniejszości Nosgoth)

Kain V.O.: wraz ze śmiercią Williama Sprawiedliwego, plany Moebiusa zostały pokrzyżowane. Jego pionek został wyeliminowany z gry.

Wychodząc ze zniszczonej w tym czasie twierdzy:

Kain V.O.: Raz jeszcze byłem w Nosgoth, które znałem. Rzeź po bitwie zniknęła. A jednak czegoś tu brakowało. W oddali usłyszałem krzyki, a wiatr z południa niósł ze sobą nikły zapach wampirzej krwi.

Natykając się na wielki, również zrujnowany, pomnik Williama Sprawiedliwego:

Kain V.O.: Wygląda na to, że wina spoczywa na mych barkach. Ze swym wyświęconym Królem Williamem poległym z mej ręki, ludność krainy została opanowana przez własny głód - wampirzej krwi.

Opuszczając Stahlberg:

Kain V.O.: Gdy tak szedłem dalej, piski i wiwaty stały się bardziej słyszalne i rozróżnialne. Na południu było jakieś zgromadzenie; a z każdym wiwatem wyczuwałem zapach rozlewanej krwi.

Natykając się na łowców wampirów:

Kain V.O.: Nie robię nic, by usprawiedliwić me zabijanie. A jednak ci łowcy wampirów ukryli swój głód krwi za maską prawości. Hipokryci! Zrobili się sędzią i ławą przysięgłych. Bardzo dobrze. Zobaczymy teraz jak dostosują się do mej roli kata.

A Vampire's End

(Koniec Wampira)

Kain wchodzi do twierdzy akurat w chwili, gdy ścinany jest Vorador. Egzekucji przygląda się wiwatujący tłum.

Kat: Jesteśmy wolni od tej bluźnierczej plagi!

Moebius: Jeszcze nie, mój przyjacielu. Czy byłbyś wolny od plagi, gdyby tylko jedno miast zostało oczyszczone?

Tłum: Nie! Nie!

Moebius: Czy oszczędziłbyś jednego wilka z watahy, która wyniszczyła twe stado?

Tłum: Nie!

Moebius: Więc zniszczmy je wszystkie!

Tłum: Taaak!

Moebius: (wskazując Kaina) On jest ostatni! Zniszczyć go!

Confronting Moebius

(Stawiając Czoła Moebiusowi)

Kain V.O.: Zostałem zdradzony. W mym pośpiechu, nie dostrzegłem tego wcześniej. Ten znak nieskończoności na jego czole. Wyrocznią Nosgoth był w rzeczywistości Rzeźbiarz Czasu Moebius. A ja poszedłem za jego radą!... Jak wiele z mej misji było jego autorstwa? Willendorf? Bitwa Ostatniej Szansy? William Sprawiedliwy? Czy była to pułapka, którą na mnie zastawił?

Moebius wyzywa Kaina:

Moebius: Ludzie nie spoczną, póki Nosgoth nie zostanie oczyszczone z twego gatunku!
oraz Poślemy cię z powrotem do grobu, z którego wyszedłeś, wampirze!
oraz Widziałem przyszłość, Kainie. Nie ma cię w niej!
oraz Zawołajmy marionetki z przeszłości!
oraz Z teraźniejszości!
oraz I z wieków, które dopiero nadejdą...

Kain pokonuje Moebiusa w walce:

Kain: Cóż za ironia. Przenosząc się w przeszłość i zmieniając ją, zmieniłeś Williama Sprawiedliwego w Nemesisa.

Moebius: Taak - przejrzałeś mój plan, wampirze, tak jak ja ujrzałem twe przeznaczenie. Przyszłość pokazuje, że zginiesz!

Kain: Ale ja nie żyję...

Kain skraca Moebiusa o głowę.

Kain: Tak jak i ty...

Kain zabiera łącznik Moebiusa, Klepsydrę.

Kain V.O.: Wiedziałem, że klepsydra Moebiusa była głównym siedliskiem magii Rzeźbiarza Czasu. Żegnaj, magu, piaski czasu przestały przesypywać się dla ciebie.

Mortanius V.O.: Dobra robota, Kainie. Ach, Moebius tak bardzo kochał odgrywać tę najbardziej chytrą część. Jego przebranie Wyroczni dobrze służyło jego planom. Szkoda, że przy wszystkich jego knowaniach, nic nie zaplanował dla ciebie... Przybądź do mnie, mój nieumarły synu. Spiesz do Filarów; scena została przygotowana na wielki finał. Będziesz miał swą zemstę.

The "Grand Finale"

("Wielki Finał")

Gdy Kain powrócił do Filarów, ujrzał kłócących się Mortaniusa i Anarcrothe'a. Ukrył się za jednym z Pillarów i zaczął słuchać.

Anarcrothe: Zdradziłeś nas, Mortaniusie! Zaplanowałeś zabójstwo Kaina i zmieniłeś go w potwora! Napuściłeś go na nas!

Mortanius: Tak musiało być. Szaleństwo Nupraptora zatruło umysły nas wszystkich. Krąg zawiódł w swych zaprzysięgłych obowiązkach. Musiał zostać zniszczony.

Anarcrothe: Zawiódł w obowiązkach?! Idioto! Krąg istnieje dla nas, nie my dla niego! Nasze moce uratują, bądź skażą Nosgoth, podle ledwie naszej zachcianki! Bądź z nami, Mortaniusie, lub giń!

Mortanius: Więc zginę!

Rozpoczyna się magiczna walka, z której Mortanius wychodzi zwycięsko. Wtedy Kain się ujawnia.

Kain: Jeśli Krąg ma zostać zniszczony, ty także musisz zginąć, Nekromanto. Podziwiam twą przebiegłość, ale nie unikniesz swego losu.

Mortanius: Niee, przyjmę go z radością. Ale ma śmierć pozostawi jeszcze jedno życie, które trzeba będzie zabrać, książątko. Skończ ze mną!

Kain i Mortanius staczają walkę, w której trakcie Nekromanta przemienia się w wielkiego demona. Słychać trzask, gdy Mroczna Istota miażdży umysł Mortaniusa.

Niewypowiedziany: Myślałeś, żeś królem, podczas gdy naprawdę byłeś pionkiem! Dobrze mi służyłeś, Kainie.

Kain: Nikomu nie służę!

Niewypowiedziany: Doprawdy. Tak wąska perspektywa. Czy nie widzisz? Me uciszenie Ariel i jego wykalkulowane reperkusje są ledwie pierwszym aktem w mym teatrze Wielkiej Guignol. Którego ty jesteś tragicznym "bohaterem"... Graj, mały wampirku, graj dalej...

Kain: Vae Victis!

Battling the Dark Entity

(Walka z Mroczną Istotą)

Kain zwraca Filarom ostatnie dwa łączniki, które zdobył:

Kain V.O.: Magia Anarcrothe'a była zawarta w metalu jego wagi i w końcu została uwolniona z powrotem do Filaru, z którego przyszła. Wagę Anarcrothe'a położyłem przed Filarem Stanów... Sfera Śmierci Mortaniusa dawała Nekromancie władzę nad grobem. Myślałem, że jest ostatnim z Kręgu. A jednak mówił o kimś jeszcze... Przed Filarem Śmierci położyłem Sferę Mortaniusa.

Kain pokonuje Mroczną Istotę i wtedy pojawia się przed nim Ariel.

Kain: To ja jestem ostatnim Filarem. Ostatnim pozostałym przy życiu z Kręgu Dziewięciu. Podle mej zachcianki, świat zostanie uzdrowiony bądź potępiony. Podle mej zachcianki...

The End

(Koniec)

(prawdziwy) Kain V.O.: Gdy już zaakceptowałem me moce, zrozumiałem, że Vorador miał rację. Jesteśmy bogami - mrocznymi bogami - i naszym obowiązkiem jest przerzedzać stadko...

(fałszywy) Ariel V.O.: Za życia był nieznanym, drobnym szlachcicem... W śmierci był nieznany. Lecz wybierając zapomnienie, przywrócił krainie równowagę... Cienie nie rzucają cieni...