"Dziecię Nocy"

by Clisson

Była chłodna noc, wszędzie panowała cisza, zza drzew wynurzyła się tajemnicza postać. Był to Antyczny wampir, Midael. U podnóża skarpy zobaczył ciało młodzieńca i zbliżył się do niego.

- A więc to on... Muszę go stąd zabrać.

Wampir wziął ciało mężczyzny i wzbił się w powietrze, kierował się do swojej kryjówki. W końcu dotarł do celu i wylądował u wejścia do górskiej jaskini.

Następnie położył młodzieńca w jednej ze swoich komnat. W komnacie znajdowały się stare księgi i kilka malowideł ilustrujących minione dzieje rasy wampirów. Midael przygotował się do mrocznego rytuału, który miał wrócić życie zmarłemu. Po chwili koncentracji, zaczął przywoływać duszę młodzieńca, po chwili ukazała mu się słabo zarysowana sylwetka, od której biła jasna aura, która po chwili zniknęła. Wtedy Antyczny użył zaklęcia odbierającego duszy, wszystkie jej wspomnienia, umysł przyszłego wampira stał się czysta kartą. Następnie spowił duszę ciemną aurą, uniósł ją do góry i wrzucił w ciało. Teraz zaczął szybko przemieniać ciało człowieka w ciało wampira. Blada skóra stała się całkowicie biała, jasne włosy przeszły w czerń, powieki oczu i paznokcie poczerniały. Po chwili stworzenie otworzyło oczy i podniosło się gwałtownie. Na całą komnatę spoglądało z zaciekawieniem, w końcu utkwiło swój wzrok w postać swego stwórcy.

- Kim jesteś? Gdzie ja jestem?

- Spokojnie - odparł Antyczny - Jestem twoim stwórcą, to ja dałem ci życie, jesteś w moim domu. Nazywam się Midael, jestem jednym z najstarszych wampirów na świecie. Nie obawiaj się, zaufaj mi.

- Czuję się dziwnie, słabo mi, ale odczuwam jakąś dziwną rządzę

- To pragnienie krwi, będzie ci ono towarzyszyło do końca twego życia.

Powiedziawszy to Midael, wyciągnął rękę do młodego wampira.

- A teraz wypij moją krew, wzmocni ona twoje słabe ciało

Instynktownie, bez chwili zastanowienia wampir zanurzył swe kły w dłoni starszego wampira.

- Wystarczy Roelu teraz musisz odpocząć, gdy obudzisz się jutro wieczorem, będziesz mógł wyruszyć na własne łowy.

- Śpij młoda istoto, jutrzejsza noc będzie twoja...

~

Pozostali Antyczni poznali przepowiednię o wampirze, który przyniesie wyzwolenie ich duszom. Jednak nie wierzyły w to co powiedział im anioł.

Były zbyt dumne by uznać jakąkolwiek siłę wyższą, same uważały się za bogów. Było ich coraz mniej, a życie stawało się nudne. Mimo to przyzwyczaiły się do życia w tym świecie. Przecież mieszkały na nim niemal od chwili stworzenia.

~

Niebawem Midael stworzył kolejnego wampira - Abana. Miał on być pomocnikiem Roela. Wampiry szybko nauczyły się jak polować na zwierzęta. Midael zabronił im polować na ludzi. Był nawróconym wampirem i wierzył, że to co robi jest słuszne. Roel i Aban uczyli się jak walczyć. Przyszłość miała pokazać jak ważna będzie to umiejętność. Oprócz tego Midael uczył wampiry starożytnego pisma Antycznych i opowiadał im dawne dzieje tego świata. Antyczny wiedział, że pewnego dnia przyjdzie czas na swoisty sprawdzian dla obu wampirów. Midael z niecierpliwością czekał na ten dzień...

~

W pewnej jaskini gdzieś w głębi Mrocznego Lasu, obudził się wampir. Po kilku latach letargu nadszedł czas aby wyjść na powierzchnię. Nazywał się Jarven. O zmierzchu wyruszył na łów aby zaspokoić swój głód. Krew kilku podróżników wzmocniła go. Po obfitym posiłku, Jarven usiadł na skarpie i wpatrywał się w blade światło Księżyca. Pamięcią sięgał w przeszłość. Pamiętał jak chciał kiedyś opanować świat ludzi i elfów. Pamiętał o zdradzie nekromanty Nexara, który zniszczył jego wojska.

Marzył o zemście, ale wiedział, że nekromanta nie żyje. Kilka lat temu zabił go ostatni wojownik z Zakonu Boskich Rycerzy. Wiedział, że zakon ten przestał już istnieć, ale powstało wiele mniejszych, które bezlitośnie tępiły wszelkie przejawy zła. Jarven pragnął podbić ludzi i zmusić ich do uległości. Władza była sensem jego życia... Zdawał sobie sprawę, że potrzebuje sojuszników. Wtedy pomyślał o czcicielach Ciemności. Udał się więc na poszukiwania kultystów. Przemierzając las, napotkał niewielką grupę ludzi, zebranych wokół posągu ich bóstwa. Jarven wyszedł z zarośli i podszedł do mistrza ceremonii. Ten odwrócił się :

- Czego tu szukasz wampirze?

- Was

- A kim jesteś, że nas szukasz?

- Nazywam się Jarven i potrzebuję waszej pomocy, chcę rozpocząć wojnę z ludźmi

- Dlaczego uważasz, że udzielimy ci pomocy? Ludzie tępią nasz kult, jest nas coraz mniej.

- Mogę odmienić wasz los, zaufajcie mi

- Mamy zaufać tobie? Przypominam sobie twoją przeszłość, wypełniały ją same porażki. Niczego nie osiągniesz, jesteś za młody.

- Potrafię stworzyć własną armię, ale to za mało. Potrzebuję waszej magii wtedy wszyscy przekonają się o naszej potędze.

- Gdyby to było takie łatwe... Cóż stwórz swą armię i wtedy przybądź do nas, damy im moc naszego Pana. Twoi wojownicy staną się niepokonani. Ale tylko wtedy gdy oddasz pokłon naszemu bogu.

- Mam pokłonić się przed tym posągiem? Próbujesz mnie rozśmieszyć? Jestem wampirem, my nie wierzymy w nikogo oprócz siebie... No dobrze oddam pokłon waszemu panu, ale dopiero gdy przemienicie moich wojowników. Na boku dodał - głupcy zlikwiduję ich jak tylko zrobią swoje.

- Dobrze w takim razie ruszaj, my będziemy czekać. Ofiarujemy ci ten oto artefakt, pozwoli na regeneracją twoich sił duchowych, których masz tak niewiele...

Jarven zmarszczył czoło na słowa czciciela, ale zapanował nad swoim gniewem i tylko przytaknął. Po chwili znikł w gąszczu ciemnego lasu.

Jarven poczekał na mglisty wieczór i wybrał się na cmentarz. Tam zaczął ożywiać umarłych, przemieniając ich w wampiry. Gęsta mgła odstraszała ludzi. Jarven stworzył kilkanaście wampirów i wraz nadejściem kolejnego dnia przeniósł się do swojej kryjówki.

~

Midael czuł obecność Jarvena, wiedział, że nadszedł czas. Postanowił pokrzyżować plany wampira i sprawdzić swoich wychowanków. Midael, Roel i Aban wyruszyli do jaskini Jarvena. Właśnie zapadł zmierzch, gdy stanęli przed wejściem do kryjówki wampira. Midael kazał zaczekać w zaroślach wiedział, że zaraz większość wampirów wyruszy na łowy. I rzeczywiście większość opuściła swoją jaskinie.

- Nadszedł czas - powiedział Midael.

Wampiry weszły do ponurej jaskini, pełnej licznych korytarzy i zaułków. Antyczny bez trudu odnalazł Jarvena. Znajdował się w swojej komnacie, zamyślony spoglądał na drzwi. Czuł, że ktoś idzie, ale nie mógł zidentyfikować istot, które się do niego zbliżały. Midael wraz Roelem i Abanem spotkali na swej drodze trzech strażników, cała trójka bez trudu zabiła dwóch z nich. Ostatni wbiegł do komnaty Jarvena i krzyknął:

- Wróg idzie! Panie pomóż nam! - powiedziawszy to osunął się na ziemię, został przebity mieczem Midaela. Antyczny wbiegł do pomieszczenia wraz ze swoimi towarzyszami. Jarven zerwał się z tronu i za pomocą telepatii nakazał swoim wampirom przybyć mu z odsieczą. Następnie odwrócił się do napastników:

- Intruzi, czego tu szukacie, dlaczego zabijacie moje dzieci?

- Bo chcemy zabić ciebie - oparł Midael - Znam twoje plany i nie pozwolę ci na ich zrealizowanie.

- Jesteś Antycznym! Co tu robisz tobie podobni żyją w górach, po drugiej stronie naszego kontynentu.

- Opuściłem ich, nie rozumieli mnie, a ja ich. Nie pozwolę ci skrzywdzić ludzi!

- Uważasz się za obrońcę ludzi? Masz ponad 2000 lat, a jesteś tak głupi, w jakim ty świecie żyjesz? Ludzie nienawidzą naszej rasy. Widzą w nas strach, chcą nas wytępić.

- Mój Pan tak chce.

- Twój pan? Służysz jakiemuś bogu?

- Tak, Najwyższemu.

- Przecież to on zamienił was w wampiry.

- Tak, ale obiecał ściągnąć to przekleństwo, które ciąży nad naszymi duszami, łącznie z twoją.

- Skończ to gadanie i stawaj do walki!

Wtedy do komnaty wdarły się wampiry Jarvena. Jarven szybko podążył w stronę drzwi komnaty. Roel i Aban ruszyli w pościg za nim. Tymczasem Mideal walczył z dziećmi Jarvena, bez trudu sobie z nimi radził, na lewo i prawo padały potężne ciosy jego olbrzymiego miecza. Jarven nacisnął pobliską dzwignię i opuściła się krata odcinająca Mideala od swoich wychowanków. Potem wyłamał dzwignię i popatrzył w stronę młodych wampirów.

- Proszę, proszę oto sługusy upadłego anioła - powiedział z pogardą Jarven

- Naprawdę chcecie zginąć? W walce ze mną nie macie szans. Dołączcie do mnie, a zdobędziemy cały świat.

- Nie, będziemy wierni naszemu panu - odparł Roel

- Ten głupiec, odebrał wam wszystko, nawet rozum. Ludzie zawsze będą pragnęli naszej śmierci, a my ich krwi.

- Wierzymy w to co mówi

- Naprawdę? Odebrał wam waszą wolność, jesteście na jego rozkazach - Dołączcie do mnie...

- Czy pod twoim przywództwem też będziemy wolni? - zapytał się Aban

Jarven zamilkł i dopiero po chwili odezwał się do nich:

- Daję wam ostatnią szansę

- Nie interesuje nas twoja propozycja.

- Zatem gińcie!

Jarven uniósł swój miecz i cisnął potężną wiązką błyskawic, prosto w Abana. Młody wampir uderzył o ścianę i stracił przytomność.

Roel widząc jak łatwo Jarven poradził sobie z jego towarzyszem, cofnął się i skoncentrował. Następnie przypuścił atak na Jarvena. Wampir zablokował cios Roela i odpowiedział tym samym. Po wymianie kilku ciosów, Jarven odrzucił wampira przy użyciu telekinezy. Wtedy natarł z całą siłą na osłabionego przeciwnika. Roel zrobił unik i pchnął wampira mieczem, który zatopił, się w prawej ręce Jarvena. Rozwścieczony wampir rzucił się na Roela, uniósł swój potężny miecz i uderzył z całej siły. Wtedy rozległ się straszliwy hałas, miecz Roela złamał się.

Jarven zaśmiał się szyderczo i przebił Roela swoim mieczem. Potem używając telekinezy rzucił wampirem o ścianę. Wiedział, że ocknął się kolejny wampir - Aban. Doskoczył on do przeciwnika i zaczęła się wymiana ciosów. Aban odskoczył i uderzył telekinezą. Jarven bez trudu odparł atak młodego wampira. Jarven przypuścił kolejny potężny atak, wampir uniknął ostrza, ale Jarven jednym silnym kopnięciem cisnął Abanem o ścianę, szybko doskoczył do przeciwnika i chwycił go za gardło. Aban zatrzymał rękę Jarvena i jednym szybkim ruchem zerwał amulet z szyi wampira i rzucił go na drugi koniec sali. Jarven wbił Abanowi miecz prosto w serce i szybko pobiegł szukając swojego amuletu.

Roel szybko się ocknął i ruszył w stronę Jarvena.

- To znowu ty, jak chcesz ze mną walczyć?

Roel rzucił się na Jarvena i obydwaj zwarli się. Żaden z nich nie mógł zadać drugiemu ciosu. To była próba sił. Jarven czuł, że słabnie. Jednym szybkim ruchem nogi podciął Roela, a ten runął na ziemię. Wampir zamachnął się i miał już zadać decydujący cios. W ostatniej chwili Roel uniknął ciosu miecza, powstał i z całą siłą uderzył Jarvena w twarz rękojeścią swojego złamanego miecza. Wampir cofnął się, a Roel uderzył jeszcze raz. Cała twarz Jarvena była we krwi, wiedząc, że nie ma szans w tym pojedynku, używając resztek swoich sił teleportował się w bezpieczne miejsce.

Walka była skończona. Roel podszedł do rannego towarzysza, ku jego radości Aban szybko zregenerował siły. Wampiry odpoczywały po ciężkiej walce. Wtedy pojawił się Midael, ucieszył się go widok dwóch zwycięzców.

- Udało się wam

- Nie, zawiedliśmy, Jarven uciekł.

- Nie martwcie się ten wampir nie stanowi już dla nikogo zagrożenia. Bez swego amuletu jest nikim. Świetnie się spisaliście, jestem z was dumny. Wracajmy do naszego schronienia w górach.

~

I tak oto wampir Roel stawił czoła pierwszemu przeciwnikowi. To zwycięstwo było jednak dopiero początkiem jego długiej drogi. Przed nim było jeszcze wiele walk okupionych krwią jego i jego bliskich. Nie miał pojęcia, co przyniesie mu przyszłość. Midael wiedział o wszystkim, wtedy przypomniał sobie słowa Nanaela: Niebawem stworzysz wampira, wywodzącego się z ludzkiej rasy. Wróg i przyjaciel, miotany między dwiema rasami. Przeciwnik czerwonej rasy. Jego droga będzie długa i krwawa, pełna nienawiści i zniszczenia, z tego zamętu zaprowadzi nowy porządek. Uwolni wasze dusze, światu przyniesie pokój na wiele lat.